poniedziałek, 14 marca 2016

8."Pamiętaj, że u mnie zawsze jest dla ciebie miejsce..."


Jade
            Siedziałam na fotelu pasażera i wgapiałam się w drzewa i samochody, które mijaliśmy. W pewnym momencie odwróciłam głowę w drugą stronę i spojrzałam na blondyna, który zapatrzony przed siebie machał głową w rytm "Viva La Vida" zespołu Coldplay. Uśmiechnęłam się na ten widok, a kiedy z radia popłynęły pierwsze dźwięki "Sorry" Justina Biebera, a Niall zaczął tańczyć i śpiewać wybuchnęłam śmiechem. Twardziel Niall Horan zna na pamięć teksty Biebera? Tego się nie spodziewałam. Postanowiłam dołączyć do niego i po chwili śpiewaliśmy wszystkie piosenki, które leciały w radiu Adel, Rihanna, Arctic Monkeys, Ellie Goulding. W pewnym momencie Niall skręcił w boczną uliczkę. Spojrzałam na niego zdezorientowana, a on spojrzał na mnie i zaśmiał się:
- Spokojnie, nie zgwałcę cię w lesie - uśmiechnął się. 
- Zabawne - sarknęłam - a tak serio to, gdzie jedziemy? - Spytałam.
- Niespodzianka - uśmiechnął się.
- Niall, proszę powiedz mi - jęknęłam.
- Nie, bo wtedy nie będzie niespodzianki - odparł przewracając oczami.
- Nienawidzę cię - burknęłam opadając na fotel i założyłam ręce na piersi.
- A to nowość - zaśmiał się za co zgromiłam go wzrokiem. Jechaliśmy w ciszy podczas, której wgapiałam się w drogę przed nami i wsłuchiwałam w muzykę cicho lecącą z radia. W pewnym momencie piaszczysta, leśna droga zmieniła się w asfalt i wjechaliśmy do za szybami auta zamiast drzew migały małe domki jednorodzinne:
- Co ty, kurwa, robisz? - Zapytałam.
- Jadę? - Odparł chociaż brzmiało to bardziej jak pytanie.
- Ale czemu nie robisz tego autostradą jak każdy normalny człowiek?
- Bo ja nie jestem normalny - zaśmiał się - a do tego chce pojechać dłuższą drogą. Wzdłuż Tamizy - wyjaśnił.
- I to jest ta niespodzianka? - Zachichotałam.
- Tak, po prostu chciałem popatrzeć ja się wściekasz. Nawet nie wiesz jaka jesteś wtedy urocza - uśmiechnął się. Po tych słowach na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech i poczułam delikatne łaskotanie w żołądku. Znudziły mi się piosenki grane w radiu, więc zaczęłam znowu przeszukiwać schowek samochodowy. Wyciągnęłam z niego płytę 5SOS, do odtwarzacza i zaczęłam się wygłupiać. W sumie to śmieszne jak dziwnych, że znalazłam to w jego samochodzie.
Niall
            Starałem się skupiać na drodze, ale nic nie mogłem poradzić na to, że od czasu do czasu zerkałem na Jade, która tańczyła na fotelu pasażera do muzyki 5 Seconds of Summer. Jakiś czas temu w takiej sytuacji wymyślał bym zgryźliwy komentarz, ale teraz mogłem na to patrzeć bez przerwy.  Po jakimś czasie usłyszałem dźwięk jej telefonu. Dziewczyna sięgnęła do kieszeni mojej bluzy, którą miała na sobie, nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła urządzenie do ucha:
- Halo... Tak... Prowadzi... Dobra - mówiła do słuchawki - moja mama chce z tobą rozmawiać - wyciągnęła telefon w moją stronę.
- Halo? - Powiedziałem zdziwiony.
- Niall, Dennis wraca wcześniej z delegacji. Musicie przyjechać przed nim. I proszę nie mów nic Jade, nie chcę, żeby się denerwowała - powiedziała szybko kobieta.
- Oczywiście, proszę się nie martwić - zerknąłem nerwowo na Jade, która patrzyła na mnie wyczekująco - do widzenia - dodałam rozłączyłem się i oddałem czerwonowłosej iPhone'a. 
- Co się stało? - Zapytała zaniepokojona.
- Nic - rzuciłem szybko nerwowo się do niej uśmiechając.
- Naprawdę nie potrafisz kłamać - burknęła.
- Po prostu musimy wracać - powiedziałem skręcając w ulicę prowadzącą do autostrady.
- Niall, powiedz mi o czym rozmawiałeś z moją matką - powiedziała stanowczo.
- Cholera po postu plany się zmieniły i musimy wrócić wcześniej - odparłem. Jede spojrzała przed siebie i wyglądał tak jakby nad czymś bardzo głęboko myślała. Po chwili spojrzała na mnie i nerwowo przygryzła wargę.
- Ojciec nie wie, że nie ma mnie w domu, prawda? Zorganizowaliście to z mamą za jego plecami - powiedziała.
- Tak - westchnąłem - nadarzyła się okazja to z niej skorzystałem, ale twój ojciec wraca wcześniej z delegacji - dodałem. Odwróciła się do okna i gapiła się na widoki za oknem. Resztę drogi do Londynu przebyliśmy w ciszy. Zatrzymałem samochód pod domem Jacksonów i spojrzałem na brązowooką:
- Kurwa, samochód ojca - mruknęła patrząc na czarnego Lexusa zaparkowanego na podjeździe.
- Pamiętaj, że u mnie zawsze jest dla ciebie miejsce i dla twojej rodziny też - zapewniłem ją.
- Dziękuję i za ten weekend też, a teraz jedź już, jest szansa, że cię nie zobaczy. Pa - powiedziała i wyskoczyła z auta. Idąc w stronę domu odwróciła się jeszcze i pomachała do mnie. Odwzajemniłem jej gest i ruszyłem do swojego domu.
Jade 
            Weszłam do cichego domu, co było dziwne, bo zwykle w niedziele o tej porze siedzieliśmy z mamą, Austinem i Liz w salonie i oglądaliśmy wszystkie powtórki jakie leciały, nawet te najgłupsze. Postawiłam torbę podróżną obok szafki i schyliłam się, żeby zdjąć buty, a kiedy podniosłam głowę zauważyłam ojca stojącego w progu salonu:
- Gdzie byłaś? - Zapytał szorstko.
- U Louisa - odparłam beznamiętnie.
- Nie kłam - wrzasnął wymierzając mi siarczysty policzek - spotkałem dzisiaj Louisa w sklepie i pytała czy coś się stało, bo wyszłaś w piątek wcześniej ze szkoły - warknął - dlaczego zerwałaś się ze szkoły?
- Bo źle się czułam, a później byłam u Zoe i Harry mnie teraz odwiózł - odpowiedziałam spokojnie, chociaż w środku wszystko mi się trzęsło.
- Nie pierdol głupot - krzyknął po czym uderzył mnie pięścią w brzuch - wiem, że byłaś z Horanem za miastem. Zabraniam ci się spotykać z tym chłopakiem - powiedział ostrym tonem.
- Dlaczego? - Spytałam, chociaż miałam świadomość, że tylko pogarszam swoją sytuację.
- Bo ja tak mówię, a teraz idź do siebie i nie wychodź do rana. Nie chcę cię oglądać - powiedział popychając mnie w stronę schodów. Wbiegłam jak najszybciej na górę i weszłam do swojego pokoju ostentacyjnie trzaskając drzwiami. Rzuciłam się z płaczem na łóżko i zaczęłam płakać. Po chwili usłyszałam, że drzwi do mojej garderoby się otwierają, odwróciłam się na drugi bok i zobaczyłam Austina. Jakieś sześć lat temu odkryliśmy z bratem, że nasze pokoje są połączone przez "magiczne" drzwi w szafie, coś ja Narnia tylko prowadzące do pokoju obo
- Co tam siostra? - Zapytał siadając obok mnie.
- Znowu się wściekł - zaszlochałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Nie myśl o tym - łapiąc mnie za dłoń - lepiej powiedz jak tam weekend - uśmiechnął się. Austin czasami naprawdę mnie denerwował, ale zawsze potrafił mnie pocieszyć. Sama jego obecność działała na mnie uspokajająco:
- Nie uwierzysz, ale świetnie. Pani Clark miała rację, Niall nie jest takim kutasem jak myślałam - odparłam z uśmiechem.
- Mówiłem ci, że to spoko koleś - zaśmiał się - ale twoja niechęć do niego to trochę wina ojca, bo on nam zawsze mówił, żeby nie zadawać się z Horanami - dodał.
- Nie wiem dlaczego on ich tak bardzo nie lubi - zmarszczyłam nos.
- Podobno chodził z ojcem Nialla do liceum i była pomiędzy nimi jakaś spina, ale mama nie chciała za bardzo o tym mówić, więc nie wiele wiem - wyjaśnił.
- Właśnie, powiedz jak tam mecz - pisnęłam przypominając sobie, że jego drużyna koszykarska walczyła dzisiaj o ostatnie miejsce w mistrzostwach.
- Cóż, powiem nie skromnie, że rozpierdoliliśmy ich i jesteśmy zagramy w mistrzostwach - krzyknął.
- Cicho bo cię usłyszy - zachichotałam - gratuluję - dodałam przytulając się do niego.
- To co robimy? - Zapytał odsuwając się ode mnie.
- Ja nie mogę wychodzić z pokoju, bo ojciec nie chce na mnie patrzeć - zaśmiałam się.
- X-box? - Uśmiechnął się chytrze.
- X- box - odparłam z uśmiechem po czym chłopak przez przejście w szafie pobiegł po konsolę i gry. Przez ten czas podeszłam do lustra stojącego pod ścianą i obejrzałam swoje sinikai na twarzy i brzuchu, które już zaczęły robić się widoczne. Jutro będzie koszmar. Po chwili Austin wrócił z X-boxem i kilkoma grami. Tym razem padło na jakąś wyścigową. Podłączyliśmy sprzęt do telewizora, usiedliśmy na kanapie stojącej pod ścianą z drzwiami i zaczęliśmy grać:
- Ha! Znowu wygrałam, frajerze - krzyknęłam po raz kolejny docierając na metę jako pierwsza. Usłyszeliśmy ciche pukanie i po chwili zza drzwi wyłoniła się Elizabeth:
- To ja - szepnęła blondynka.
- Widzimy - odszepnął Austin.
- Grasz z nami? - Zapytałam śmiejąc się.
- Jasne - odparła wesoło. Złapała pada w dłoń i usiadła z nami na kanapie. Graliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy zapominając, że za drewnianą powłoką drzwi jest reszta naszego domu i ojciec, który tylko szuka okazji, że by nam wpieprzyć. Oczywiście oprócz Liz. Na szczęście w jej przypadku skończyło się tylko na krzyku i wyzywaniu.Po kilku kolejnych rundach, z których nasza młodsza siostra wygrała 90% usłyszeliśmy stukanie w szybę. Spojrzeliśmy wszyscy przerażeni w tamtą i odetchnęliśmy z ulgo, kiedy po drugiej stronie zobaczyliśmy Nialla. Wstałam z kanapy i otworzyłam okno:
- Co ty odwalasz? - Zaśmiałam się.
- Sprawdzam czy wszystko w porządku - odparł siadając na parapecie - nie mogłem wysiedzieć w domu musiałem przyjść - dodał.
- Miło z twojej strony. Grasz z nami? - Spytałam wskazując na moje rodzeństwo.
- Nie mogę, matka i Damon mają wolne i chcą zjeść "rodzinną kolację", żeby powiedzieć mi coś ważnego - mruknął - a może pójdziesz ze mną? - Zapytał, a jego oczy zabłyszczały.
- Chętnie, ale nie mogę wychodzić z domu - odparłam smutno.
- No trudno zadzwonię do Harry'ego - spochmurniał - do zobaczenia jutro - dodał po czym pomachał do Liz i Austina. Zamknęłam okno i odwróciłam się do brata i siostry:
- Jakie to urocze i romantyczne - zapiszczała Elizabeth.
- Zamknij się - burknęłam - a ty nawet nie waż się komentować - zwróciłam się do Austina widząc głupkowaty uśmieszek na jego twarzy - gramy dalej - rzuciłam opadając na kanapę. Graliśmy jeszcze w Fifę i GTA, aż zrobiło się późno i moi towarzysze rozeszli się do swoich pokoi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz