środa, 16 marca 2016

10."Martwisz się o mnie bardziej niż mój ojciec"

Jade
            Weszłam na stołówkę, rozejrzałam się i dostrzegłam moich przyjaciół. Podeszłam do naszego stałego stolika i usiadłam na przeciwko Nialla, pomiędzy Louisem i Dianą. Zjadłam jabłko, które miałam w torbie i przysłuchiwałam się głupiej rozmowie Harry'ego, Louisa i Olivii:
- Nie zamierzasz nic więcej zjeść? - Usłyszałam głos Nialla, podniosłam na niego wzrok i zauważyłam, że patrzy na mnie.
- Nie jestem głodna - odparłam.
- Śniadania też nie jadłaś - wtrącił się mój brat.
- Jedz - blondyn przysunął do mnie swojego burgera.
- Niall, nie jestem głodna - powtórzyłam.
- Jedz - powiedział stanowczo. Wzięłam burgera do ręki, odgryzłam kawałek, przeżułam i głośno przełknęłam:
- Zadowolony? - Zwróciłam się do blondyna.
- Bardzo - odparł z uśmiechem.
- Odkąd się pogodziliście nasze obiady są o wiele przyjemniejsze - wtrąciła Zoe wpychając sałatkę do ust.
- Racja, chociaż stolik jakby się zmniejszył - dodał Lou.
- Bo stoły się nie rozszerzają - powiedziała Diana. I tak trwała nasza głupia rozmowa o wynalezieniu stołu, który sam się poszerza, kiedy dosiadają się do niego ludzie:
- Powiesz mi teraz co powiedział ci wczoraj ojciec? - usłyszałam szept Nialla, kiedy wychodziliśmy ze stołówki.
- Po szkole - odparłam.
- Dobra, to po szkole w moim samochodzie - dodał.
            Tak jak się umówiliśmy po skończonych lekcjach wyszłam ze szkoły i wskoczyłam do auta blondyna. Chłopak siedział przodem do drzwi pasażera, z jedną ręką na kierownicy i patrzył na mnie wyczekująco:
- Cześć - uśmiechnęłam się chcąc odwlec tę rozmowę.
- Jade, widzieliśmy się godzinę temu - westchnął - nie przeciągaj i tak nie odpuszczę - dodał.
- Więc wróciłam do domu, zapytał gdzie byłam, więc powiedziałam, że u Louisa. On mnie uderzył, powiedział, że rozmawiał z Lou i u niego mnie nie było, więc powiedziałam, że byłam u Zoe i że Harry mnie przywiózł. Na co ojciec powiedział, że wie, że byłam z tobą i nie mogę się z tobą spotykać, po czym kazał mi iść do siebie i nie wychodzić do rana - powiedziałam praktycznie na jednym oddechu.
- O dziwo zrozumiałem - odparł spokojnie - i co zamierzasz zrobić z jego zakazem - przygryzł nerwowo wargę.
- Nic. Jestem dorosła i ojciec nie będzie mi mówił z kim mam się spotykać - postanowiłam.
- Cieszę się - uśmiechnął się - A teraz chodź, bo spóźnimy się na trening - dodał.
- Skąd wiesz, że mam teraz trening? - Zapytałam,kiedy wysiadaliśmy z samochodu.
- Pomyślmy, skąd kapitan drużyny piłkarskiej wie, kiedy cheerleaderki mają trening? - Oparł łokieć o dach samochodu, podparł brodę na łokciu i udawał, że myśli.
- Zapomnij. Nie było pytania - powiedziałam zawstydzona na co chłopak zaśmiał się i ruszyliśmy do szatni. Przebrałam się w mój strój, wyszłam na boisko, rozgrzałam się i czekałam razem z resztą dziewczyn na naszą trenerkę, panią Watson. Kiedy kobieta wyszła ze szkoły i spojrzała na nas swoim surowym wzrokiem wiedziałam, że to nie będzie miły trening:
- Pokłóciła się z Watsonem - szepnęła mi do ucha Olivia. Pan Watson to trener piłkarzy i mąż pani Watson. Kiedy się kłócą my i chłopcy mamy przejebane na treningach:
- Uwaga panienki - wrzasnęła kobieta - dzisiaj mam zły humor, dlatego wasze też zepsuję - uśmiechnęła się w ten swój wredny sposób - biegacie razem z chłopakami trzydzieści kółek wokół boiska - powiedziała na co wszystkie zgodnie jęknęłyśmy, ale widząc jej groźną minę od razu zerwałyśmy się ze swoich miejsc i zaczęłyśmy biec. Przy dziesiątym kółku poczułam, że robi mi się słabo, a moje nogi odmawiają posłuszeństwa. Zatrzymałam się i zapałam dłonią siatkę, która stałą obok mnie. Zamknęłam oczy, bo czułam jak cały świat wokół mnie zaczyna wirować:
- W porządku? - Usłyszałam głos Nialla i po chwili poczułam jego dłoń na moim ramieniu.
- Tak, tylko zakręciło mi się w głowie - odparłam z najbardziej szczerym uśmiechem na jaki było mnie stać. Niestety blondyn chyba tego nie kupił, bo wziął mnie na barana, zaniósł do trybun i posadził na jednym z krzesełek. Ukucnął przede mną, spojrzał mi w oczy i zaczął głaskać moje kolana:
- Co się stało? - Zapytał.
- Nic, Niall, po prostu mało jadłam i zrobiło mi się słabo - odparłam spokojnie.
- Mówiłem - uśmiechnął się, ale w jego oczach widziałam zaniepokojenie i troskę.
- Zimno mi - zajęczałam jak małe dziecko zmieniając temat.
- Poczekaj - powiedział i sięgnął po swoją bluzę, która leżała parę siedzeń dalej. Zarzucił mi ją na ramiona i usiadł na krzesełku obok obejmując mnie ramieniem.
- Dziękuję - szepnęłam.
- Horan, zostaw panienkę i rusz tyłek - wrzasnął trener.
- Przyjaciółce zrobiło się słabo - odkrzyknął Niall.
- Jest dorosła, da sobie radę, właź na boisko - wydarł się Watson.
- Idź dam radę - Szturchnęłam go w bok.
- Na pewno? - Zapytał.
- Tak, popatrzę jak gracie - odparłam
- Ale siedź tu - powiedział wstając.
- Martwisz się o mnie bardziej niż mój ojciec - zaśmiałam się.
- Ktoś musi - uśmiechnął się. Życie jest popieprzone, Niall Horan, chłopak, którego nienawidziłam, sprawia, że czuję się przy nim bezpieczniej niż przy własnym ojcu, człowieku, który mnie spłodził i wychował. Do tego, kiedy patrzyłam jak niebieskooki biega po boisku nie mogłam wyrzucić z głowy myśli, że wygląda naprawdę seksownie. Przypomniałam sobie jego wczorajsze słowa "Uratowałaś mnie przed czymś strasznym. Przed czymś czego nienawidzę, ale tylko to mi pomaga" ,nie dawało mi to spokoju. Wtedy przypomniało mi się coś co zobaczyłam, kiedy zasypiałam z nim nad morzem, trzy białe kreski na jego prawym nadgarstkach. Byłam zmęczona i myślałam, że to mi się przywidziało, ale kiedy teraz myślę o tych bliznach i jego słowach. Ale czy to możliwe, żeby Niall się ciął? Zawsze wydawał się taki radosny, pełny życia, silny. To by wyjaśniało, dlaczego nosi zegarek na prawej ręce:
- Jak ci się podobał mecz? - Zapytał siadając obok mnie.
- Niall, czy ty się tniesz? - Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem, a w jego oczach zabłyszczało przerażenie.
- Co? Skąd taki pomysł? - Zaśmiał się nerwowo.
- Widziałam blizny twoim nadgarstku, a wczoraj powiedziałeś, że uratowałam cię przed czymś strasznym. Chciałeś się pociąć? - Powiedziałam.
- Dobra, masz mnie. Jestem psychiczny - burknął patrząc przed siebie.
- Jesteś po prostu samotny, nie psychiczny - powiedziałam łapiąc go za dłoń - ile? - Zapytałam.
- Cztery lata. Zacząłem w drugiej gimnazjum - odparł.
- Ej, gołąbeczki! Idziecie? - Usłyszeliśmy krzyk pani Watson.
- Idziemy - odpowiedziałam i pociągnęłam Nialla za sobą.
            Weszłam do szatni i nie patrząc na nikogo poszłam się wykąpać. Rozebrałam się, weszłam pod prysznic i po chwili poczułam na ciele ciepłe, rozluźniające strumienie wody. Zakręciłam kran, wytarłam ciało, nałożyłam bieliznę i wróciłam do dziewczyn:
- Od kiedy kręcisz z Horanem? - Zapytała Perrie, kiedy naciągałam na siebie koszulkę.
- Co? Skąd ci to przyszło do głowy? - Spojrzałam na nią i zmarszczyłam brwi.
- Przecież to widać, martwi się o ciebie bardziej niż o samego siebie - wtrąciła Diana.
- Martwi się o mnie tak  samo jak o każdego innego znajomego - westchnęłam.
- Podobasz mu się - zapiszczała Olivia.
- I on tobie też - dodała Zoe. I tu mnie miała, bo sama nie wiedziałam co czuję do Nialla. Zoe znała mnie najdłużej ze wszystkich dziewczyn i wiedziała o mnie praktycznie wszystko. Zawsze czuła jeszcze przede mną, że ktoś mi się spodoba, była jak taki głos w filmach, który podpowiada co masz robić i zawsze miała racje. Wyszłyśmy z szatni i skierowałyśmy się do wyjścia ze szkoły. Kiedy weszłyśmy na parking zobaczyłyśmy chłopaków rozmawiających o czymś pomiędzy samochodami Nialla i Dylana:
- Podwieźć cię? - Zapytał Niall, kiedy podeszłyśmy do nich razem z Zoe.
- Nie,przyjechałam swoim - wskazałam kciukiem na moje auto.
- Jesteś pewna, że dasz radę prowadzić? - Spytał patrząc tym dziwnym, troskliwym wzrokiem.
- Niall, odpuść. Traktujesz mnie jak małe dziecko - jęknęłam.
- Dorze, jak sobie chcesz - podniósł ręce w geście obronnym - to cześć - rzucił, wsiadł do samochodu i odjechał.
- To co? Na zakupy? - Zapiszczałam niebieskooka.
- Jasne - odparłam z uśmiechem i wsiadłyśmy do samochodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz