Leżałam na łóżku i myślałam o moim życiu: o ojcu, o rodzeństwie, o mamie i o Niallu, który tak nagle się w nim pojawił i sprawił, że poczułam się lepiej. Dzięki temu blondynowi, którego nienawidziłam przez całe liceum w końcu czułam, że nie jestem sama, że mam przy sobie kogoś kto mnie rozumie i cierpi tak jak ja. Po chwili poczułam jak materac się ugina, więc odwróciłam się na drugi bok i zobaczyłam uśmiechniętą twarz niebieskookiego:
- Niall, mogę cię o coś prosić? -Zapytałam.
- O co chcesz - odparł.
- Mój tata jest bardzo zaborczy i agresywny, nie raz wyrzucił mnie z domu i musiałam nocować u znajomych. Ojciec groził im i ich rodzinom przez co teraz nawet rodzice Louisa się go boją. Dlatego chciałam cię zapytać, czy znajdzie się dla mnie miejsce u ciebie, kiedy nie będę miała gdzie spać? - Wyjaśniłam.
- Oczywiście, że tak. Nie pozwolę ci spać na ulicy - uśmiechnął się.
- Dziękuję - odwzajemniłam jego gest - Niall, jak twój ojciec miał na imię? - Zapytałam.
- James, ale dlaczego chcesz to wiedzieć? - ściągnął brwi.
- Bez powodu - odparłam - kiedyś znałam Jamesa - zmieniłam temat - bawiłam się z nim na plasu zabaw, gdy miałam cztery lata. Był moją pierwszą miłością - zachichotałam - nadal pamiętam jak wyglądał: miał rudawe włosy, krzywe zęby i przepiękne błękitne oczy.
- To byłem ja - zaśmiał się.
- Nie rób sobie ze mnie jaj - zaczęłam się śmiać.
- Ale to prawda - podparł się na łokciu - kiedy byłem mały wstydziłem się swojego imienia, nie wiem dlaczego, ale tak był, dlatego podawałem drugie - wyjaśnił.
- To głupie - zaśmiałam się.
- Wiem. Dla większości naszej szkoły to byłoby głupie, ale ja nie zawsze byłem taki jaki jestem teraz. Kiedyś byłem zamknięty, dzieci w przedszkolu i szkole śmiały się ze mnie i tylko Harry chciał się ze mną zadawać - powiedział.
- To smutne - spoważniałam.
- Nie ważne - westchnął - idźmy już spać - dodał po czym położył się i zgasił lampkę.
- Niall? - Powiedziałam.
- Hm? - mruknął odwracając do mnie głowę.
- Przytulisz mnie? - Spytałam. Chłopak położył się się przodem do mnie i mocno przycisnął moje ciało do swojego. I zasnęłam w ramionach Nialla Horana chłopaka, którego nienawidziłam jeszcze parę tygodni temu.
Następnego dnia obudziłam się około 09:00. Wstałam z łóżka, złapałam sukienkę i kosmetyczkę, a następnie ruszyłam do łazienki, żeby wziąć szybki prysznic i zamienić piżamę na normalne ubrania. Wróciłam do sypialni, spakowałam wszystkie moje rzeczy i poszłam do kuchni, w której Niall robił śniadanie:
- Znowu wstałeś o piątej? - Zapytałam siadając przy wyspie kuchennej.
- Yep - odparł stawiając przede mną talerz z jajecznicą na bekonie i pomidorem oraz szklankę soku pomarańczowego. Jedliśmy w ciszy i muszę przyznać, że Niall na prawdę dobrze gotował. Wstałam, żeby zmyć mój talerz i szklankę, ale poczułam, że odkąd wstałam blondyn dziwnie mi się przygląda:
- Co cię tak zainteresowało? - Zapytałam opierając się tyłkiem o szafki.
- Przebierz się - rzucił dopijając sok.
- Czemu? Źle wyglądam? -Oburzyłam się.
- Wyglądasz świetnie - odparł szybko - ale myślę, że będzie ci nie wygodnie - dodał.
- Co wymyśliłeś? - jęknęłam.
- Nic - zaśmiał się
- Niall - westchnęłam tupiąc nogami jak małe dziecko.
- Jezu, po prostu idź się przebrać - przewrócił oczami - widzimy się przy samochodzie za 10 minut - dodał i wyszedł z kuchni. Weszłam z powrotem do pokoju rozebrałam się, założyłam wygodniejsze ubrania, wrzuciłam sukienkę do torby i ruszyłam do samochodu Nialla. Chłopak opierał się o makę samochodu, jedną ręką palił papieros, a drugą miał schowaną w kieszeni czarnych rurek.
- Jedziemy? - Zapytałam stając naprzeciw niego.
- Najpierw do sklepu - uśmiechnął się wypuszczając dym w moją twarz.
- Nie rób tak więcej - ostrzegłam go.
- Dlaczego? - Zaśmiał się i ponownie wypuścił na mnie dym.
- Bo to wkurwiające - burknęłam stając obok niego.
- Dobra - zaczął wyrzucając fajkę na ziemię - chodźmy do sklepu, bo jaszcze dużo atrakcji przed nami - dodał depcząc papierosa i ruszył wgłąb lasu.
- Jakich atrakcji? - krzyknęłam podekscytowana idąc za nim.
- Zobaczysz - zaśmiał się.
- Niall - jęknęłam dorównując mu kroku.
- Jade - próbował udawać mój głos.
- Dobra - burknęłam i dalszą drogę pokonaliśmy w ciszy. Weszliśmy do małego sklepu spożywczego i Niall powiedział, że mogę brać co chcę, dlatego wzięłam: Coca-Colę, dwie butelki wody, żelki, czekoladę i drożdżówki. Podeszliśmy do kasy, chłopak dorzucił do zakupów paczkę papierosów, zapłacił za wszystko i wyszliśmy ze sklepu. Blondyn rzucił reklamówkę na tylne siedzenie samochodu, a ja już sięgałam po klamkę od drzwi pasażera, kiedy poczułam jak szarpie mój nadgarstek. Niebieskooki trzymał moją dłoń i ciągnął mnie jakąś boczną dróżką prowadzącą w głąb lasu. Nie odzywałam się tylko posłusznie szłam za nim, bo wiedziałam, że przegram, a on i tak postawi na swoim. Kiedy stanęliśmy Niall pokazał mi, żebym spojrzała w górę. Podniosłam głowę i na drzewie rosnącym obok nas zauważyłam mały domek, tak jak w amerykańskich filmach. Weszliśmy na górę, wyszliśmy na "taras" i usiedliśmy na podłodze przerzucając nogi pod barierką. Przed sobą zobaczyłam rzadkie korony drzew, z których zaczynały spadać liście. Za drzewami rozciągało się morze, po którym pływały pojedyncze statki, a pomiędzy nim i krawędzią klifu mogłam dostrzec fragment plaży:
- Zbudowaliśmy go z Damonem, Harrym i Mayą,kiedy miałem dziesięć lat - powiedział nagle Niall patrząc przed siebie.
- Kim jest Maya? - Zapytałam.
- Moja przyrodnia siostra, córka Damona. Mieszka z matką w Dublinie - odparł.
- Niall, czemu pokazałeś mi to miejsce? - Zmieniłam temat.
- Nie wiem. Po prostu jest dla mnie ważne - spojrzał na mnie.
- Ale jesteśmy pojebani - zaśmiałam się.
- Dlaczego - uśmiechnął się blondyn.
- Jeszcze dwa tygodnie temu warczeliśmy na siebie i szukaliśmy każdej najmniejszej okazji, żeby sobie dogryźć, a teraz siedzimy w twoim domku na drzewie i opowiadasz mi o swoim dzieciństwie - wyjaśniłam.
- Chodźmy - zaśmiał się podnosząc się z podłogi po czym podał mi dłoń i pociągnął mnie do góry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz