czwartek, 29 czerwca 2017

35. "Została moją żoną"

Jade
Kiedy w końcu udało mi się uspokoić Louisa i chłopak zasnął na moim łóżku, usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Przeszukałam szybko moją torebkę, przy okazji wyrzucając z niej kosmetyczkę i kluczę od domu, po czym wyciągnęłam z niej komórkę i odebrałam połączenie:
- Halo? - Szepnęłam przykładają urządzenie do ucha i wychodząc z pokoju.
- Co robisz, księżniczko? - Usłyszałam szczęśliwy głos Nialla.
- Właśnie położyłam dziecko spać - zaśmiałam się schodząc po schodach.
- Jakie dziecko? - Zapytał zdezorientowany, a ja w tym czasie weszłam do kuchni..
- Louis do nas wpadł, zostaje na kilka dni - odparłam, odpalając gaz pod czajnikiem, po czym wyciągnęłam z szafki jeden kubek.
- Coś się stało? - Spytał.
- Jego rodzice się rozwodzą - odpowiedziałam, wskakując na wyspę kuchenną - dawno nie widziałam go w takiej rozsypce - dodałam, biorąc jabłko z miski na owoce, po czym usłyszałam w słuchawce kobiecy głos.
- Muszę kończyć matka woła mnie na obiad. Widzimy się jutro, kocham cię - powiedział blondyn.
- Ja ciebie też - odparłam szybko, po czym chłopak się rozłączył, a do kuchni wszedł mój ojciec.
- Mówiłem ci, żebyś nie siedział na blacie - powiedział, wyciągając z szafki kubek, po czym postawił go obok mojego.
- Mówiłeś mi dużo rzeczy - mruknęłam, biorąc gryza jabłka.
- Przepraszałem już - westchnął stając przodem do mnie i opierając się o szafki.
- I twoim zdaniem to wystarczy? Wyzywałeś mojego chłopaka od ćpunów i skurwieli, powiedziałeś, że się mną zabawi i zostawi, a perspektywie mojej ciąży nie przeraził cię mój wiek tylko ojciec tego domniemanego dziecka. Wiesz jak się czułam w tych sytuacjach? Jak dziwka, która daje dupy byle komu - wyrzuciłem z siebie.
- Naprawdę nie jestem z tego dumny, ale przez wzgląd na to co stało się kiedyś pomiędzy mną i Jamesem nie umiem do końca polubić Nialla - odpowiedział.
- Możesz mi w końcu powiedzieć co się stało? Nie wierzę, że pokłóciliście się, bo stanąłeś w obronie jakiejś nieznajomej dziewczyny - wypaliłam.
- Historia, którą ci opowiedziałem w szpitalu jest jak najbardziej prawdziwa, ale pominąłem w niej parę szczegółów - zaczął - to nie było tak, że stanąłem w obronie tej dziewczyny tak dla zasady. Zakochałem się w niej. Nie mogłem patrzeć jak płacze i z dnia na dzień staje się wrakiem człowieka. Poprosiłem Jamesa, żeby coś zrobił z tą sytuacją, chociaż przeprosił tę dziewczynę, ale on jak zwykle uniósł się honorem i powiedział, że nie ma za co przepraszać. Padło parę zdań za dużo i nasze drogi się rozeszły. Bałem się, że ciebie też to spotka. Jak to mówią, historia lubi się powtarzać - wyjaśnił, po czym usłyszeliśmy piszczenie czajnika. Mężczyzna odwrócił się do mnie plecami, zakręcił gaz.
- Co się stało z tamtą dziewczyną? - Zapytałam, kiedy ojciec zalewał obie herbaty wrzątkiem.
- Została moją żoną - uśmiechnął się, podając mi kubek z gorącym napojem. Wtedy wszystko zaczęło mieć sens i w końcu zrozumiałam zachowanie mojego ojca, w małym stopniu, ale zrozumiałam:
- Po części chciałem chronić nie tylko ciebie, ale także Nialla i Harry'ego - odezwał się po chwili - moja mania na punkcie tego, że wszystko co wtedy się wydarzyło była tak silna, że nie chciałem, żeby ich przyjaźń rozpadła się tak jak moja i Jamesa - dodał.
- Ale nic takiego się nie stanie - wtrąciłam - nie jesteśmy tacy jak wy, nasza historia nie musi się skończyć tak jak wasza - powiedziałam.
- Masz racje - westchnął - przepraszam, spróbuję ocenić Nialla jak Nialla, a nie jak Jamesa - oświadczył. Nagle do kuchni wpadła szczęśliwa mama, po czym wyciągnęła ojcu kubek z dłoni i wzięła kilka szybkich łyków herbaty:
- Dzwonił doktor Philips - powiedziała oddając mężczyźnie szklankę - przejrzał twoje ostatnie badania i jest szansa na całkowite usunięcie wady serca - zapiszczała.
- Jak to? Jak? - Zapytałam podekscytowana.
- Musisz przejść operacje, mamy czas do osiemnastej, żeby się zdecydować - odpowiedziała.
- To na co czekasz. Dzwoń - rzuciłam szybko.
- Kochanie, to nie jest takie proste, twoje serce nie działa tak dobrze, jak serce zdrowego człowieka, może nie wytrzymać narkozy - odparła już mniej entuzjastycznie.
- Czyli mogę umrzeć - stwierdziłam cicho, na co ona tylko pokiwał głową - trudno, zdzwoń do niego i powiedz, że jestem zdecydowana - dodałam pewnie.
- Jade, przemyśl to dobrze. Co będzie jeśli umrzesz? Co zrobią twoi przyjaciele? Co zrobi Niall? Co zrobimy my? - wtrącił się ojciec.
- Jestem pełnoletnia, to moje życie i ani moi przyjaciele, ani Niall, ani nawet wy nie możecie o nim decydować - postanowiłam.
- Dobrze zadzwonię do niego - westchnęła zrezygnowana kobieta.
- Świetnie, a teraz idę wziąć prysznic - powiedziałam zeskakując z blatu i ruszyłam do swojego pokoju.
Obudziłam się w środku nocy cała zmarznięta. Spojrzałam w stronę okna i zorientowałam się, że nie zamknęłam go przed pójściem spać. Podniosłam się z łóżka i poszłam je zamknąć. kiedy chciałam się z powrotem położyć, zauważyłam, że w pokoju nie ma Louisa. Spojrzałam na dziurki w drzwiach prowadzących do łazienki, ale nie dostrzegłam światła w środku. Zarzuciłam na siebie szarą bluzę Nialla, wiszącą na krześle, po czym po cichu zeszłam na dół. Kiedy stanęłam w przedpokoju, usłyszałam cichy dźwięk gotowanej wody. Weszłam do kuchni i zobaczył Lou, siedzącego przy wyspie kuchennej.
- O czym myślisz? - Zapytałam, siadając mu na kolanach.
- Liczę, czy wystarczy mi oszczędności na wynajęcie mieszkania i przeżycie samemu. Nie chcę wracać do domu - odpowiedział.
- Przestań, przecież możesz zostać tutaj. Nie opłaca ci się wynajmować mieszkania na niecałe pół roku - oświadczyłam.
-Dziękuję - uśmiechnął się i wtedy usłyszeliśmy dźwięk czajnika. Zeskoczyłam na podłogę i podeszłam do kuchenki, po czym zakręciłam gaz i zalałam herbatę, przygotowaną przez Louisa.
- To skoro już wszyscy nie śpimy to ja zrobię popcorn - usłyszałam nagle głos Austina. Odwróciłam się w stronę drzwi i zobaczyłam moje rodzeństwo. Wyciągnęłam trzy kubki z szafki i wrzuciłam do nich saszetki z herbatą, po czym zalałam je wrzątkiem:
- A ja wyciągnę wino - zapiszczała Liz.
- Jesteś niepełnoletnia - powiedziałam.
- Przecież to ty dałaś jej pierwszego drinka - zaśmiał się Austin.
- A Louis pierwszego papierosa - krzyknęła blondynka.
- Dałeś jej zapalić? - Powiedziałam z wyrzutem.
- Daj spokój, to tylko jeden papieros - uniósł ręce w geście obronnym. Całą noc piliśmy, jedliśmy i oglądaliśmy filmy.
*Miesiąc później*
Przez ostatni miesiąc przeszłam operację serca, dzięki, której działało tak jak serce zdrowego człowieka.
Wrzuciłam kosmetyczkę do walizki, zasunęłam suwak i wyszłam z pokoju, zostawiając bagaż przy schodach, bo mój brat zaoferował się, że zniesie go na dół. Szybko zbiegłam po schodach na parter, po czym weszłam do kuchni i usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej. Mama postawiła przede mną talerz z dwoma tostami oraz kubek z herbatą. Szybko zjadłam śniadanie, pożegnałam się z rodzicami, Elizabeth i Austinem, po czym ruszyłam do przedpokoju:
- Louis, rusz dupę - wrzasnęłam, zakładając buty.
- Już idę, nie drzyj ryja - odkrzyknął i po chwili zbiegł po schodach. Wziął z szafki kluczyki do samochodu mojego ojca, chwycił moją walizkę i wyszliśmy z domu. Chłopak wrzucił torbę do bagażnika i wsiedliśmy do samochodu. Po niecałych piętnastu minutach Lou zaparkował pod szkołą. Wyciągnął mój bagaż i pożegnał się ze mną, po czym odjechał, a ja ruszyłam do szkoły. Po chwili witałam się na dziedzińcu z dziewczynami z mojego zespołu i chłopakami z drużny piłkarskiej. Wszyscy byli bardzo podekscytowani, bo tego dnia mieliśmy jechać do Manchesteru, gdzie miał się odbyć finał mistrzostw między szkolnych. Po chwili na dziedzińcu pojawili się państwo Watson razem z dyrektorem. Pan Cowell wygłosił nam przemówienie o tym jak bardzo się cieszy, że dostaliśmy się do finału i inne głupoty, po czym wsiedliśmy do autokaru. Usiadłam obok Perrie, która już po godzinie drogi zasnęła. Nudziłam się sama, dlatego postanowiłam iść do Nialla i Harry'ego. Usiadłam na kolanach mojego chłopaka i położyłam nogi na kolanach zielonookiego. Za nami siedzieli Liam z Zoe, przed nami Mike z Igorem, a po drugiej stronie przejścia Olivia i Diana. Po chwili koło nas stanął trener i spojrzał na nas swoim wzrokiem "Czy wy jesteście normalni?":
- Jade, co ty robisz? - Zapytał, opierając się o fotel przed nami.
- Siedzę - uśmiechnęłam się.
- A wiesz, że to niebezpieczne? - Uniósł jedną brew.
- Ja biorę pełną odpowiedzialność - wtrącił się Niall.
- Dobra, ale w razie wypadku pójdziesz za mnie do więzienie - zaśmiał się, po czym wrócił na swoje miejsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz