czwartek, 29 czerwca 2017

32. "Możesz mi w końcu powiedzieć, co się dzieje?"

Jade
Weszliśmy z Niallem do średnich rozmiarów domu mojego przyjaciela i usłyszeliśmy ogłuszającą muzykę i ludzi tańczących w jej rytm. No dobra próbujących tańczyć w rytm. Rozejrzałam się do koła, ale mój wzrok nie zarejestrował żadnej znajomej twarzy. Po krótkim zastanowieniu złapałam blondyna za dłoń i pociągnęłam go do kuchni, gdzie zobaczyłam trzech znajomych chłopaków siedzących przy wyspie kuchennej:
- Jade - krzyknęli na raz Holden i Cedric, a po chwili byłam przez nich miażdżona.
- Was też miło widzieć, chłopcy - zaśmiałam się, kiedy mnie puścili.
- A to pewnie jest twój chłopak - Azjata spojrzał na Niall - jestem Cedric, a to Holden - wskazał na bruneta stojącego obok niego.
- Dobra, chodźcie pić, bo ja wypiję wszystko sam - krzyknął, nie do końca trzeźwy, Brenan. Zaśmialiśmy się wszyscy, po czym dołączyliśmy do chłopaka i zaczęliśmy pić.
Obudziłam się z okropnym bólem głowy, a moje wyschnięte na wiór gardło aż błagało o wodę. Podniosłam delikatnie głowę i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Po chwili przypomniałam fragment wczorajszej imprezy u Cedrica i zorientowałam się, że razem z Niallem śpimy na kanapie w salonie, przykryci kocem, co jest pewnie sprawką babci. Na stoliku do kawy zauważyłam dwie szklanki wody i cztery tabletki. Wzięłam do ręki dwie tabletki, a następnie wrzuciłam je do ust i popiłam wodą, wypijając od razu całą zawartość szklanki. Wstałam delikatnie, żeby nie obudzić Horana i ruszyłam do kuchni. Gdy weszłam do pomieszczenia przywitał mnie promienny uśmiech mojej babci:
- Widzę, że impreza się udała - zaśmiała się staruszka.
- Tak - powiedziałam siadając obok niej przy stole - cieszę się, że zobaczyłam się z chłopakami, tęskniłam za nimi - dodałam.
- A zmieniając temat, do puki jesteśmy same, powiedz mi czym się tak martwisz - powiedziała, patrząc na mnie poważnie.
- Nie martwię się - wzruszyłam ramionami.
- Kłamiesz, marszczysz nos - powiedziała szybko kobieta - kochanie widzę, że jesteś jakaś przygnębiona - westchnęła.
- No, dobra - mruknęłam - podsłuchałam przedwczoraj jak Niall rozmawiał z Harrym - powiedziałam.
- I? Rozwiniesz tę myśl? - Dopytywała.
- No coś ukrywa, słyszałam jak mówi Harry'emu, że o wszystkim mi powie, ale nie teraz - wyjaśniłam.
- A więc poczekaj, skoro chce ci powiedzieć to prędzej, czy później to zrobi - uśmiechnęła się kobieta.
- Ja się po prostu o niego martwię. Babciu, on brał narkotyki, boję się, że do tego wróci - powiedziałam - ale obiecał mi, że to jednorazowy incydent - mój głos się załamał.
- Ufasz mu? - Zapytała moje babcia.
- Ufam - odparłam natychmiast.
- Więc, moim zdaniem, dotrzyma obietnicy, a ty niepotrzebnie się martwisz - uśmiechnęła się.
- Mam nadzieję, że masz rację - mruknęłam, a po chwili do kuchni wszedł Niall, przeczesując włosy palcami.
- A jemu impreza udała się jeszcze lepiej - zaśmiałam się patrząc na mojego chłopaka.
- Która godzina? - Zapytał schrypniętym głosem.
- Za dwadzieścia druga - powiedziała moja babcia.
- Pójdę pobiegać - stwierdził blondyn.
- Po co? - Zdziwiłam się.
- Bo od tygodnia nie byłem na treningu, a za miesiąc wyjazdówka - odparł jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie i wyszedł z kuchni.
- Załóż bluzę - krzyknęłam za nim.
- Dobrze, mamo - odkrzyknął, na co przewróciłam oczami, a moja babcia zaśmiała się pod nosem. Zjadłam śniadanie i ruszyłam na górę, żeby położyć się w wygodnym łóżku, bo, nie ukrywajmy, spanie z Niallem na kanapie nie było zbyt wygodne. Po jakimś czasie Horan wrócił do domu, usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy To tylko seks. Wieczorem Zoey przyjechała po Melody, pogadaliśmy chwilę, wypiliśmy herbatę, po czy, chociaż mała nie była zbyt zadowolona, pożegnały się z nami i pojechały do domu. Koło dziesiątej postanowiłam wziąć długą kąpiel, więc nalałam wody do wanny, dolałam trochę płynu do kąpieli, założyłam słuchawki, zrzuciłam z ciebie ubrania i weszłam do ciepłej wody. Po jakichś czterdziestu minutach owinęłam się ręcznikiem, po czym wytarłam całe ciało i założyłam na siebie piżamę, składającą się z krótkich spodenek i koszulki mojego brata i weszłam do pokoju, gdzie zobaczyła zdenerwowanego Nialla:
- Ile można siedzieć w łazience? Myślałem, że się utopiłaś. Nie mogłaś chociaż krzyknąć, że wszystko w porządku, kiedy pukałem? - Krzyczał żywo gestykulując i chodząc w tę i z powrotem po pomieszczeniu.
- Spokojnie, miałam słuchawki, nie słyszałam - odparłam, wyciągając szczotę do włosów z mojej torby podróżnej.
- Przepraszam, za bardzo się uniosłem - powiedział, przeczesując włosy palcami - idę pod prysznic - dodał i wszedł do łazienki. Rozczesałam włosy i weszłam pod kołdrę. Po kilku minutach blondyn wyszedł z łazienki i położył się koło mnie. Objął mnie w talii, przyciągnął do siebie i podparł się na łokciu:
- Przepraszam. Jesteś zła, że na ciebie nakrzyczałem? - Zapytał odgarniając włosy z mojej twarzy.
- Nie, ale ostatnio jesteś jakiś dziwnie nerwowy - powiedziałam, kładąc się na plecach - martwię się, Niall - dodałam, łapiąc go za dłoń.
- Nie potrzebnie, wszystko jest w porządku - uśmiechnął się, bawiąc się moimi włosami.
- Chodźmy już spać, jestem zmęczona - powiedziałam, przekręcając się na prawy bok i wtulając twarz w jego klatkę piersiową. Chłopak cmoknął mnie delikatnie w czubek głowy i po chwili zasnęłam.
Obudziłam się rano i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 07:14. Podniosłam się na do pozycji siedzącej i zobaczyłam Nialla, który siedział na parapecie przy otwartym oknie i palił papierosa. Podniosłam się z łóżka, zarzuciłam na siebie koc i usiadłam obok niego:
- Ubierz się, bo zaraz jedziemy - mruknął, nadal patrząc na samochody sporadycznie przejeżdżające koło domu. Spojrzałam na niego zdziwiona, po czym wstałam z parapetu, wzięłam czyste ubrania i ruszyłam do łazienki. Było mi trochę przykro, że kompletnie mnie olał:
- Przepraszam - usłyszałam głos Nialla, kiedy otwierałam drzwi, po czym weszłam do pomieszczenia.
Jechaliśmy już jakiś półtorej godziny i powoli zaczynało mi się nudzić. Niall praktycznie w ogóle się nie odzywał, a babci chyba znudziły się próby poprawienia napiętej atmosfery, która panowała pomiędzy mną i blondynem:
- Możesz mi w końcu powiedzieć, co się dzieje? - Wypaliłam nagle.
- O co ci znowu chodzi? - Zmarszczył brwi, na chwilę odrywając wzrok od drogi, żeby spojrzeć na mnie.
- Wiem, że coś przede mną ukrywasz. Słyszałam twoją rozmowę z Harrym - wyjaśniłam.
- Podsłuchiwałaś mnie? - Krzyknął.
- Nie, poszłam zawołać cię na obiad, usłyszałam to przez przypadek - odparłam.
- Nie chcę rozmawiać o tym w samochodzie - powiedział.
- To się zatrzymaj - mruknęłam, ale chłopak nie zareagował - zatrzymaj się - wrzasnęłam, a on westchnął cicho i po chwili wjechał na małą stację benzynową. Wysiadłam z samochodu i stanęłam koło małego sklepiku, a po chwili chłopak dołączył do mnie. Spojrzałam na niego i czekałam aż blondyn zacznie mówić. Po chwili niebieskooki cicho westchnął i spojrzał mi w oczy.
- Wyjeżdżam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz