
Jade
W środę ponownie siedzieliśmy z Niallem na kanapie, oglądając w internecie powtórki Przyjaciół i Teen Wolfa. Pod koniec przedostatniego odcinka trzeciego sezonu TW pomiędzy nas wepchnęła się Melody:
- Chcie na plać ziabaw - mruknęła trzylatka.
- Aniołku, nie chce mi się - jęknęłam.
- Pjosie - wydęła dolną wargę.
- Ja z tobą pójdę, królewno, ale po następnym odcinku, bo chce wiedzieć jak się skończy sezon - wtrącił Niall, na co cicho zachichotałam - bawi cię coś? - Spojrzał na mnie, unosząc brew.
- Wkręciłeś się - zaśmiałam się, kładąc głowę na jego ramieniu. Obejrzeliśmy finałowy odcinek sezonu, po czym chłopak wziął małą blondynkę na ręce, pożegnali się ze mną i ruszyli do wyjścia:
- Nie oglądaj beze mnie Teen Wolfa - usłyszałam po chwili krzyk Nialla, a następnie trzaśnięcie drzwiami.
Tak jak prosił Niall odłożyłam laptopa na bok i włączyłam telewizor. Przełączyłam na Comedy Central i zgadnijcie na co trafiłam. Brawo, zgadliście. Maraton Przyjaciół. Po jakimś czasie dołączyła do mnie moja babcia. Kobieta usiadła obok mnie i wypytywała o wszystko, co działo się w serialu, więc co chwilę musiałam jej coś tłumaczyć. Widać, że to matka mojego ojca i babcia mojego brata. Ich trójka zawsze przychodzi w trakcie filmu i trzeba było im opowiadać całą fabułę filmu. Kiedy byłam w trakcie tłumaczenia staruszce, która stwierdziła, że Monica powinna być z Rossem, a nie Chandlerem, że to niemożliwe, bo są rodzeństwem, usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam "Blondynka 💏💖🚬🎸🍳🌅". Chwyciłam urządzenie w dłoń i odebrałam połączenie:
- Zgubiliście się w parku? - Zaśmiałam się, przykładając komórkę do ucha.
- Nie, jesteśmy na komisariacie - powiedział niepewnie.
- Co? Niall, obiecałeś, że nigdy nie będę musiała cię stamtąd odbierać - wrzasnęłam.
- Przepraszam - jęknął cicho.
- Co się stało? - mruknęłam.
- Poprztykałem się z takim jednym gościem - wyjaśnił krótko - przyjedziesz? - Zapytał z nadzieją głosie.
- Zaraz będę - burknęłam, kończąc połączenie. Podniosłam się z kanapy, wepchnęłam iPhone'a do tylnej kiszeni spodni i ruszyłam do wyjścia:
- Co robisz? - Zapytała moja, zdezorientowana, babcia.
- Idę odebrać mojego głupiego chłopaka z komisariatu - odpowiedziałam, wciągając czarne super stary na nogi, po czym wyszłam domu.
Po dwudziestu minutach marszu dotarłam na miejsce. Byłam cholernie wściekła na Nialla i nie poprawiał tego fakt, że w połowie drogi dopadł mnie deszcz. Weszłam do budynku i ruszyłam długim korytarzem w kierunku pokoju gdzie deble tacy jak Horan czekali na kogoś, kto ich odbierze:
- Nie możesz nas poprostu wypuścić? - Usłyszałam znudzony głos blondyna, a po chwili zobaczyłam go przykutego za prawy nadgarstek do ławki i blondyneczkę siedzącą na jego kolanach.
- Przykro mi, chętni bym to zrobił, ale jako dobry stróż prawa muszę trzymać się przepisów - powiedział ciemnowłosy nastolatek, który siedział naprzeciwko nich na biurku. Po chwili rozpoznałam tego chłopaka i na moją twarz wpełzł wielki uśmiech.
- Czemu okłamujesz mojego idiotę? - Zaśmiałam się podchodząc bliżej. Chłopak spojrzał na mnie swoimi piwnymi tęczówkami, a po chwili zeskoczył na podłogę i zamknął mnie w szczelnym uścisku:
- Cześć, Jade - powiedział.
- Cześć, Brenan - odparłam, po czym chłopak puścił mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Znasz go? - Zapytał, wskazując na Nialla.
- Tak, to mój głupi chłopak, który właśnie w tym momencie powinien żegnać się ze swoim przyrodzeniem - odpowiedziałam, piorunując Horana wzrokiem.
- Stary, masz przejebane - zaśmiał się Bren.
- Możesz mi to odpiąć - mruknął blondyn, wskazując na kajdanki. Ciemnowłosy chwycił kluczyk z biurka i po chwili niebieskooki był wolny.
- Możesz mi powiedzieć, co tym razem się stało? - Warknęłam w stronę mojego chłopaka.
- Jakiś chłopiec dokuczał Melody, więc postanowiłem zwrócić mu uwagę, a wtedy jego starszy brat zaczął się do mnie pruć i się pobiliśmy - wytłumaczył - a teraz ja mam pytanie - dodał, sadzając Melody na ławce i podnosząc się z miejsca - dlaczego jesteś mokra? - Zapytał.
- Bo, kurwa, pada deszcz - wrzasnęłam. Chłopak westchnął cicho, zdjął swoją bluzę i zarzucił mi ją na ramiona:
- Nie chcę twojej jebanej bluzy - mruknęłam, oddając mu ubranie.
- Ja pierdole, możesz być na mnie zła, ale weź tę cholerną bluzę, bo nie chcę, żebyś się, kurwa, przeziębiła - krzyknął, ponownie zarzucając na mnie bluzę.
- Dzięki - powiedziałam cicho, wkładając ręce w rękawy.
- Księżniczko - powiedział, delikatnie chwytając mnie za podbródek, przez co byłam zmuszona na niego spojrzeć - wiesz, że cię kocham i przepraszam? - Uśmiechnął się.
- Wiem - odparłam, przytulając się do jego boku.
- Skoro już się pogodziliście - zaczął Brenan, który ponownie siedział na biurku - to chcę wam zaproponować imprezę jutro u Cedrica - dodał.
- Super, przyjdziemy, nie Niall? - Powiedziałam, patrząc na blondyna.
- Jasne, w końcu będę mógł się napić - zaśmiał się.
- Dobra widzimy się jutro, cześć Bren - pomachałam do chłopaka, Niall wziął Melody na ręce i ruszyliśmy do wyjścia.
- Cześć, dzieciaki.
Oczywiście po powrocie musieliśmy wyjaśnić wszystko mojej babci, po czym Niall stwierdził, że musi oddzwonić do Harry'ego, bo dzwonił do niego "miliardy" razy i pobiegł do pokoju gościnnego, gdzie aktualnie mieszkaliśmy:
- Zmień te mokre ubrania, bo się przeziębisz - krzyknęłam za nim.
- Złego diabli nie biorą - odkrzyknął, na co ruszyłam za babcią do kuchni - mówię ci, jak on mnie czasami wkurwia - powiedziałam, kiedy siedziałam już przy stole i piłam wcześniej przygotowaną przez staruszkę herbatę.
- To dlaczego z nim jesteś? - Zapytała kobieta, zajmując miejsce obok mnie.
- Bo go kocham - odparłam bez zastanowienia - i nie ważne ile razy będę musiała odbierać za szpitala, komisariatu, gabinetu pielęgniarki albo ile lekcji biologi będę musiała przez niego spędzić u dyrektora i tak z nim będę - dodałam.
- I to jest najważniejsze - uśmiechnęła się - a teraz zawołaj swojego ukochanego na obiad, bo pewnie jest głodny po zgrywaniu rycerza - dodała.
- On zawsze jest głodny - zaśmiałam się, wstając od stołu. Wdrapałam się po schodach na pierwsze piętro i od razu usłyszałam zdenerwowany głos blondyna. Podeszłam bliżej i stanęłam pod drzwiami. Wiem, że nie powinnam podsłuchiwać, ale nic nie poradzę na moją ciekawość:
- Stary, powiem jej, ale nie teraz - wrzasnął do słuchawki - nawet sobie nie wyobrażasz jaka ona jest szczęśliwa, że tu przyjechaliśmy. Nie chcę tego niszczyć i tak już ją dzisiaj wkurwiłem - dodał spokojniej - dobra, Hazz, zadzwonię jutro, na razie - po usłyszeniu tych słów postanowiłam wejść do pomieszczenia.
- Babcia woła na obiad - powiedziałam, jak gdyby nigdy nic - wyglądasz okropnie - dodałam, przyglądając się jego twarzy.
- Dzięki, kochanie - zaśmiał się, obejmując mnie w talii, po czym cmoknął mnie w nos.
- Przepraszam, ale to naprawdę nie wygląda dobrze - odparłam, przejeżdżając kciukiem po jego lewym policzku - może trzeba jechać na pogotowie? - Zapytałam patrząc mu w oczy.
- Księżniczko, jest w porządku, naprawdę - uśmiechnął się, łapiąc moją twarz w dłonie, po czym delikatnie mnie pocałował.
- Chodźmy jeść - powiedziałam, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz