Obudziło mnie ciche pukanie w szybę. Otworzyłam jedno oko i zerknęłam na wyświetlacz telefonu leżącego pod poduszką. 06:23. Podniosłam się delikatnie na łokciu i spojrzałam w stronę okna, gdzie zobaczyłam Nialla siedzącego na parapecie po drugiej stronie. Jęknęłam przeciągle, wstałam z łóżka, narzuciłam na siebie bluzę i otworzyłam okno:
- Czy ciebie popierdoliło? – Mruknęłam zaspanym głosem.
- Ciebie też miło widzieć, księżniczko – zaśmiał się, przerzucając nogi do środka.
- Po co przyszedłeś? – Zapytałam otwierając szafę.
- Chciałem odwiedzić moją dziewczynę – odparł, obejmując mnie od tyłu w pasie.
- Dwadzieścia po szóstej? – Spojrzałam na niego unosząc jedną brew.
- Stęskniłem się – zaśmiał się, całując mój policzek.
- Dobra, skoro już przyszedłeś to przydaj się do czegoś i uprasuj mi bluzę – powiedziałam, wciskając mu szarą bluzę w ręce – deskę i żelazko masz w garderobie – dodałam, zamykając za sobą drzwi do łazienki. Zrzuciłam z siebie piżamę, związałam włosy w koka, odkręciłam wodę i weszłam do kabiny. Po kilku minutach wytarłam ciało ręcznikiem, założyłam na siebie bieliznę, umyłam zęby, zrobiłam delikatny makijaż, rozczesałam włosy i wróciłam do pokoju, w którym nikogo nie zastałam. Podeszłam do mojego łóżka, gdzie leżała moja bluza i chwyciłam ją w dłoń:
- Jesteś pewna, że chcesz się ubierać? – Usłyszałam nagle głos Nialla, który stał w wejściu do garderoby i z rękami założonymi na klatce piersiowej opierał się o futrynę.
- Zawsze mogę iść nago do szkoły – zaśmiałam się wciągając przez głowę bluzę.
- Po moim trupie – powiedział podchodząc do mnie, po czym pchnął mnie na łóżka, uklęknął nade mną i podparł się na łokciach po obu stronach mojej głowy – prędzej umrę niż pozwolę jakiemuś facetowi oglądać cię nago – powiedział cicho, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach – a tak w ogóle to skąd masz tę bluzę? – Zapytał unosząc jedną brew.
- Zostawiłeś ją kiedyś, więc postanowiłam ją przygarnąć – uśmiechnęłam się, zarzucając ręce na jego szyję.
- Na tobie wygląda lepiej – szepnął, po czym ponownie wpił się w moje usta, a jego dłoń wślizgnęła się pod moją bluzę.
- Przepraszam, gołąbeczki – usłyszeliśmy głos mojego brata, przez co oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w jego kierunku – nie chcę wam przerywać tego co właśnie robiliście – zaczął stojąc w wejściu do garderoby – ale mama mówi, żeby cię obudzić i zaprosić na śniadanie – zaśmiał się, chciałam powiedzieć, że zaraz przyjdziemy, ale blondyn mnie wyprzedził.
- Jakim cudem on, kurwa, wszedł przez garderobę? – Zapytał, siadając obok mnie.
- Chodź, poznasz nasze tajemnicze, bliźniacze przejście – zaśmiałam się, podnosząc z łóżka i pociągnęłam go za rękę. Weszliśmy wszyscy do garderoby, Austin odsunął moje kurtki, wiszące na wieszaku, chwycił za klamkę i otworzył drzwi do swojego pokoju:
- Jak, kurwa? – Zdziwił się Niall.
- Tylko nikomu ani słowa – strzegłam go – wiesz o tym tylko ty i tak ma pozostać – dodałam – a teraz idę założyć spodnie i idziemy na śniadanie – zaśmiałam się.
Zeszliśmy z Niallem i Austinem na dół i weszliśmy do kuchni. Razem z moim bratem wrzasnęliśmy „Witaj, matko" i usiedliśmy przy stole:
- Dzień dobry – powiedział blondyn, zajmując miejsce obok mnie. Kobieta odwróciła się gwałtownie w naszą stronę i spojrzała na chłopaka, unosząc jedną brew:
- Niall, a co ty tu robisz? – Zapytała zszokowana.
- Siedzę, proszę pani – odparł chłopak.
- Czyli pani Norton miała racje – powiedziała cicho blondynka, z powrotem odwracając się do nas plecami.
- Co? Czego znowu chciała? – Zapytałam podirytowana.
- Dzwoniła do mnie, że jakiś chłopak wchodzi do nas przez twoje okno – wyjaśniła.
- Dzwoniła do ciebie dwadzieścia po szóstej? – Zdziwiłam się.
- Tak – odparła jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Czy ona nie może się, kurwa, zająć własnym życiem? – Krzyknęłam.
- Przestań, to starsza kobieta – westchnęła moja matka.
- To niech sobie kupi kota – powiedziałam.
- Czemu tak krzyczycie z samego rana? – Usłyszałam zaspany głos mojego ojca, a następnie mężczyzna wszedł do kuchni.
- Dzień dobry – powiedział blondyn.
- Cześć, Niall – uśmiechnął się ojciec, siadając przy stole – więc o co te krzyki? – Zapytał nalewając soku do szklanki.
- Ta stara jędza znowu wpierdala się w moje życie –wyjaśniłam zalewając mlekiem czekoladowe płatki.
- Co znowu? – Westchnął.
- Niall właził przez okno, a ona zadzwoniła do mamy, żeby ją o tym poinformować – odparłam.
- Niall, ale ty wiesz, że mamy drzwi? – Zapytał mój ojciec.
- To nie było by tak romantyczne – zaśmiał się Austin, za co kopnęłam go w kostkę.
- Dobra, jedzcie i wynocha – powiedziała moja matka.
- Dzięki, mamo – zaśmiał się ponownie mój brat.
Po skończonym śniadaniu razem z Niallem, Liz i Austinem wyszliśmy z domu. Niestety Niall postanowił zrobić sobie poranny spacer do naszego domu, więc musieliśmy iść do szkoły na piechotę. Kiedy zaczęłam narzekać, że mógł się wybrać na poranną przejażdżkę samochodem, usłyszałam tylko „Nic ci się nie stanie jak twoja snobistyczna dupa przejdzie się na piechotę, księżniczko", widziałam, że to zemsta za moje słowa o autobusie. Gdy przechodziliśmy obok domu pani Norton wpadłam na pewien pomysł i pociągnęłam chłopaka w alejkę prowadzącą do jej drzwi:
- Co ty robisz? – Zapytał wlokąc się za mną.
- Idę odwiedzić moją sąsiadkę – uśmiechnęłam się odwracając do blondyna. Stanęliśmy pod drzwiami starszej kobiety i delikatnie w nie zapukałam. Po chwili w wejściu stanęła staruszka i szeroko się do nas uśmiechnęła. Denerwowała mnie ta kobieta, ale współczułam jej. Miała siedemdziesiąt sześć lat i była sama, rodzina nigdy jej nie odwiedzała:
- Witaj, cukiereczku, co cię do mnie sprowadza? – Powiedziała entuzjastycznie.
- Przyszłam coś wyjaśnić – zaczęłam – to jest mój chłopak, Niall – wskazałam na blondyna – i chciałam panią prosić, żeby nie dzwoniła pani do mojej mamy za każdym razem, kiedy zobaczy pani, że Niall wchodzi przez okno, albo usłyszy, że się kłócimy. Jesteśmy dorośli i to są sprawy tylko pomiędzy nami – wyjaśniłam.
- Dobrze, kochanie – odparła z uśmiechem – ale jeśli dowiem się, że jest przez ciebie nieszczęśliwa to mnie popamiętasz – zwróciła się do chłopaka.
- Tak jest, proszę pani – powiedział niebieskooki.
- A teraz zmykajcie, bo spóźnicie się na lekcje – uśmiechnęła się staruszka. Pożegnaliśmy się z nią i ruszyliśmy w stronę szkoły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz