Jade
Po treningu wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i nie czekając na dziewczyny ruszyłam na obiad. Weszłam na stołówkę i usiadłam, tak jak zawsze, naprzeciwko Nialla, który grzebał w swoim telefonie. Blondyn podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się, ale nie odwzajemniłam jego gestu:
- Co się stało? – Zapytał wkładając iPhone'a do kieszeni.
- Blond szmata się stała – mruknęłam.
- Jade, proszę cię – westchnął opierając się o stół – co tym razem zrobiła? – Przewrócił oczami.
- Rządzi się. Chyba zapomniała, że nie było jej półtorej roku i straciła pozycję w tej szkole – odparłam. Chłopak już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale w tym samym momencie przy stoliku pojawiła się reszta naszej grupy, no i Rechel.
- Idę po jedzenie, chcecie coś? – zwrócił się do nas Harry. Kiedy każdy już powiedział co chce zjeść, chłopak poszedł stanąć w kolejce i po chwili wrócił z naszym jedzeniem:
- Chyba nie zamierzasz zjeść tego wszystkiego – usłyszałam głos Rachel, zanim zaczęłam jeść.
- O co ci chodzi? – Skrzywiłam się.
- O nic – wzruszyła ramionami – po prostu myślę, że jako główna cheerleaderka powinnaś dbać o swoją wagę – dodała.
- Nie będę tego słuchać – powiedziałam gwałtownie podrywając się z miejsca.
- Jade, usiądź i zjedz – powiedział cicho Louis.
- Straciłam apetyt – mruknęłam i ruszyłam do wyjścia.
- Jade, wracaj – krzyknął za mną Niall.
- Nie – rzuciłam krótko przez ramie. Weszłam do łazienki i zamknęłam się w kabinie na samym końcu, a z moich oczu mimowolnie popłynęły łzy. Nawet nie wiedziałam dlaczego płacę. Myślę, że po prostu bałam się, że ta szmata zabierze mi wszystko co było dl mnie najcenniejsze w życiu. Po chwili usłyszałam dzwonek na lekcję, ale nie miałam ochoty nigdzie wychodzić i pokazywać się ludziom w takim stanie. Nagle usłyszałam delikatne pukanie do drzwi, a następnie cichy głos Harry'ego:
- Jade, wiemy, że tam jesteś. Proszę cię wyjdź – mówił w liczbie mnogiej i miałam nadzieję, że tą drugą osobą jest Niall. Delikatnie uchyliłam drzwi i zobaczyłam Dianę, przez co po moich policzkach ponownie zaczęły płynąć łzy. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i zamknął w żelaznym uścisku.
- Nie płacz – szepnął gładząc moje włosy. Po chwili puścił mnie i delikatnie otarł kciukami łzy z moich policzków.
- A teraz ogarnij się i idź na lekcję, bo Moor będzie wściekła – dodała blondynka, głaszcząc mnie po plecach, po czym razem ze Stylesem wyszli na korytarz. Doprowadziłam się szybko do porządku, przeczesałam włosy palcami i ruszyłam do swojej sali.
Niall
Siedziałem w klasie i chociaż próbowałem skupić się na słowach nauczycielki, nie mogłem. Nadal zastanawiałem się co dzieję się z moją księżniczką. W pewnym momencie drzwi usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, dlatego spojrzałem w tamtą stronę. W progu stała Jade, widziałem, że płakała, bo jej makijaż był delikatnie rozmazany, a oczy czerwone i zapuchnięte od łez. Dziewczyna rzuciła ciche „Przepraszam za spóźnienie" i ruszyła do ławki, ale nie naszej, tylko do tej dwa rzędy dalej, która zawsze stała pusta:
- Jade, co ty robisz? – Odezwała się pani Moor.
- Siedzę – odparła dziewczyna schrypniętym głosem.
- A mogę wiedzieć dlaczego? – Zapytała zakładając ręce na piersi.
- Bo nie mam ochoty siedzieć z Niallem – mruknęła brązowooka.
- Nie wygłupiaj się i siadaj na swoje miejsce. Wiesz, że nie lubię, kiedy zmieniacie miejsca – powiedziała surowym tonem kobieta, blondynka zebrała swoje książki i zajęła miejsce obok mnie – a swoje prywatne sprawy załatwiajcie po lekcjach – dodała i wróciła do prowadzenia lekcji. Dziewczyna zarzuciła nogi na krzesło, oparła się o ścianę i zaczęła bazgrać coś w zeszycie:
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi? – Szepnąłem, siadając przodem do niej, ale nie uzyskałem odpowiedzi – Jade, powiedz mi o co chodzi – powiedziałem nieco głośniej, a wtedy dziewczyna spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, w jej oczach widać było strach i niepokój.
- Nic się nie stało – odparła sucho, wzruszając ramionami.
- Nie okłamuj mnie, przecież widzę, że płakałaś – powiedziałem kładąc dłoń na jej kolanie, a ona strzepnęła moją dłoń.
- Dobrze, powiem ci – wrzasnęła – chodzi o to, że nienawidzę tej pustej dziwki – dodała jeszcze głośniej, a w sali nastała cisza.
- Jakson i Horan, do dyrektora. Nie będę się z wami użerać – powiedziała surowo nauczycielka.
- Bardzo chętnie – warknęła dziewczyna i ruszyła do wyjścia. Przebiegłem szybko wzrokiem po klasie i poszedłem za nią. Szedłem, w ciszy, kawałek za nią i w końcu postanowiłem zadać jej pytanie, które naprawdę mnie męczyło:
- Ale dlaczego jesteś zła na mnie? – Odezwałem się, Jade gwałtownie się zatrzymała i odwróciła w moją stronę.
- Bo odkąd Rachel wróciła do Londynu wszędzie za nami łazi, a ja boję się, że przez nią mogę cie stracić – krzyknęła, a w jej oczach zebrały się łzy. Zrobiłem kok w jej stronę, żeby ją przytulić, ale cofnęła się:
- Lepiej już chodźmy – powiedziała cicho.
Weszliśmy do gabinetu dyrektora i zajęliśmy miejsca naprzeciwko jego biurka. Mężczyzna spojrzał na nas i szeroko się uśmiechnął:
- Co was do mnie sprowadza? – Zapytał opierając się o biurko.
- Pani Moor – odparłem.
- Który raz w tym roku? – Uniósł jedną brew.
- Szósty – powiedziałem zerkając na dziewczynę siedzącą obok mnie, która opierając się o podłokietnik fotela gapiła się w ścianę – ale pierwszy, kiedy się pokłóciliśmy – zauważyłem.
- O, coś nowego, więc co się stało? – Zaciekawił się.
- Nie cenzuralnie wypowiedziałam się o jednej z koleżanek – odezwała się Jade.
- Tak, a co takiego powiedziałaś? – Zapytał mężczyzną.
- Nienawidzę tej pustej dziwki – odparła bez emocji, prostując się na krześle.
- A o kim była mowa? Jeśli mogę wiedzieć – powiedział zdziwiony.
- O Rachel White – odpowiedziała.
- Jako dobry dyrektor powinienem powiedzieć, że twoje zachowanie było karygodne i nie powinnaś tak mówić o koleżance nawet jeżeli jej nie lubisz – powiedział poważnie – ale z drugiej strony, jako człowiek muszę powiedzieć, że myślę dokładnie to samo co ty – dodał z uśmiechem, na co dziewczyna cicho zachichotała – ale nadal nie wiem o co się pokłóciliście.
-Jade ubzdurała sobie, że mogę ją zostawić dla Rachel – wyjaśniłem.
- Bo odkąd wróciła spędza z tobą dużo czasu, jakby nie miała innych znajomych – odezwała się dziewczyna
- Zrozum, ona niedawno wróciła po półtorej rocznej nieobecności i trudno jej się teraz odnaleźć w szkole – wyjaśniłem.
- Świetnie, teraz jej jeszcze broń – prychnęła.
- Dobra, spokojnie – wtrącił pan Cowell – myślę, że oboje przesadzacie. Ty powinnaś bardziej ufać Niallowi – powiedział do Jade – a ty powinieneś trochę odpuścić znajomość z Rachel, wszyscy wiemy jaka na jest, poradzi sobie sama – zwrócił się do mnie – to co, herbaty? – Zapytał nagle.
- Chętnie – odparłem.
- To ja idę po herbatę, a wy sobie porozmawiajcie – powiedział wstając z miejsca, po czym wyszedł z gabinetu, a w pomieszczeniu nastała cisza:
- Przepraszam – odezwałem się w końcu – masz rację, Rachel jest już dorosła poradzi sobie – dodałem.
- A ja przepraszam, że odwaliłam taką szopkę zamiast od razu z tobą porozmawiać – odparła.
Jade
Dwa tygodnie później
Po skończonych lekcjach poszłam szukać Nialla, z którym umówiłam się pod szkołą, ale nie zastałam go tam. Chodziłam po całej szkole, ale nigdzie go nie było, dzwoniłam, ale cały czas włączała się poczta głosowa. Po stanowiłam sprawdzić ostatnie miejsce, które przychodziło mi do głowy, dlatego udałam się w stronę boiska. Kiedy byłam już na miejscu pchnęłam metalowe drzwi i wyszłam ze szkoły. Zaczęłam się rozglądać, a kiedy zajrzałam za budynek zobaczyłam coś przez co moje serce rozleciało się na miliardy małych kawałeczków, które zaczęły kaleczyć mój żołądek. Pod ścianą stał mój chłopak, który całował się z Rachel White:
- Nie wierze, że mogłeś mi to zrobić – powiedziałam próbując powstrzymać płacz, ale po moich policzkach i tak popłynęły łzy, które skapywały na moje buty i trawę. Blondyn oderwał się od dziewczyny i spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach:
- Jade, to nie tak, proszę daj mi wyjaśnić – powiedział szybko, podchodząc do mnie i łapiąc mnie za nadgarstki.
- Tu nie ma co wyjaśniać, Niall – krzyknęłam wyszarpując ręce z jego uścisku – tata miał racje jesteś taki sam jak twój ojciec – dodałam, po czym wróciłam do środka i biegiem rzuciłam się w stronę domu.
Niall
Patrzyłem jak wbiega do szkoły i nie mogłem sobie darować, że po raz kolejny sprawiłem, że płacze. Kiedy spojrzałem na Rachel moja złość sięgnęła zenitu. Dziewczyna stała z pod ścianą z rękami założonymi na piersi i perfidnie się uśmiechała:
- Co cię, kurwa, cieszy? – Warknąłem.
- Ten piękny obrazek rozpaczy – zaśmiała się.
- O to ci chodziło? Chciałaś rozpierdolić nasz związek? – Zapytałem.
- Chciałam się zemścić, na tobie za zerwanie ze mną, a na niej za to, że zawsze była lepsza ode mnie, że zawsze ja byłam tą drugą – wyjaśniła – nie mogłam patrzeć jacy jesteście szczęśliwi – dodała.
- Ty jesteś pojebana – wrzasnąłem.
- Nie, ja cię po prostu kocham – odparła.
- Ale problem jest w tym, że ja kocham Jade i nic tego nie zmieni – powiedziałem i ruszyłem do budynku.
- Jeszcze do mnie wrócisz – usłyszałem za plecami jej stłumiony krzyk. Wsiadłem do samochodu, odpaliłem silnik i ruszyłem do domu Jade. Gdy dojechałem na miejsce wyskoczyłem z auta, wbiegłem na werandę i zapukałem do drzwi, które po chwili otworzyły się i stanęła w nich Liz:
- Cześć – powiedziała, a ja ignorując jej przywitanie wszedłem do środka i zacząłem wbiegać po schodach. Po chwili stanąłem pod drzwiami pokoju Jade i oparłem się o nie dłonią:
- Kochanie, otwórz – krzyknąłem, ale nie odzyskałem odpowiedzi – proszę, będę tu stał aż wyjdziesz i ze mną porozmawiasz – dodałem, ale znowu nic, dlatego postanowiłem wejść – dobra, wchodzę – poinformowałem ją i uchyliłem drzwi, ale kiedy zobaczyłem, że blondynka łapie lampę i berze zamach gwałtownie się cofnąłem i po chwili usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła.
- Idź stąd, nie chcę na ciebie patrzeć – krzyknęła łamliwym głosem.
Westchnąłem ciężko, walnąłem pięścią w ścianę i zbiegłem na dół, po czym usiadłem na ostatnim schodku i schowałem twarz w dłoniach:
- Stary, wszystko dobrze? – usłyszałem głos Liama i poczułem dłoń na swoim ramieniu, dlatego podniosłem głowę.
- Co się stało? – Zapytała, stojąca obok niego, Elizabeth.
- Jestem skończonym kretynem i największym chujem jaki chodził po tym świecie – odparłem, a mój głos delikatnie zadrżał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz