piątek, 24 czerwca 2016

26. "Prędzej umrę niż pozwolę jakiemuś facetowi oglądać cię nago"


Jade
Obudziło mnie ciche pukanie w szybę. Otworzyłam jedno oko i zerknęłam na wyświetlacz telefonu leżącego pod poduszką. 06:23. Podniosłam się delikatnie na łokciu i spojrzałam w stronę okna, gdzie zobaczyłam Nialla siedzącego na parapecie po drugiej stronie. Jęknęłam przeciągle, wstałam z łóżka, narzuciłam na siebie bluzę i otworzyłam okno:
- Czy ciebie popierdoliło? – Mruknęłam zaspanym głosem.
- Ciebie też miło widzieć, księżniczko – zaśmiał się, przerzucając nogi do środka.
- Po co przyszedłeś? – Zapytałam otwierając szafę.
- Chciałem odwiedzić moją dziewczynę – odparł, obejmując mnie od tyłu w pasie.
- Dwadzieścia po szóstej? – Spojrzałam na niego unosząc jedną brew.
- Stęskniłem się – zaśmiał się, całując mój policzek.
- Dobra, skoro już przyszedłeś to przydaj się do czegoś i uprasuj mi bluzę – powiedziałam, wciskając mu szarą bluzę w ręce – deskę i żelazko masz w garderobie – dodałam, zamykając za sobą drzwi do łazienki. Zrzuciłam z siebie piżamę, związałam włosy w koka, odkręciłam wodę i weszłam do kabiny. Po kilku minutach wytarłam ciało ręcznikiem, założyłam na siebie bieliznę, umyłam zęby, zrobiłam delikatny makijaż, rozczesałam włosy i wróciłam do pokoju, w którym nikogo nie zastałam. Podeszłam do mojego łóżka, gdzie leżała moja bluza i chwyciłam ją w dłoń:
- Jesteś pewna, że chcesz się ubierać? – Usłyszałam nagle głos Nialla, który stał w wejściu do garderoby i z rękami założonymi na klatce piersiowej opierał się o futrynę.
- Zawsze mogę iść nago do szkoły – zaśmiałam się wciągając przez głowę bluzę.
- Po moim trupie – powiedział podchodząc do mnie, po czym pchnął mnie na łóżka, uklęknął nade mną i podparł się na łokciach po obu stronach mojej głowy – prędzej umrę niż pozwolę jakiemuś facetowi oglądać cię nago – powiedział cicho, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach – a tak w ogóle to skąd masz tę bluzę? – Zapytał unosząc jedną brew.
- Zostawiłeś ją kiedyś, więc postanowiłam ją przygarnąć – uśmiechnęłam się, zarzucając ręce na jego szyję.
- Na tobie wygląda lepiej – szepnął, po czym ponownie wpił się w moje usta, a jego dłoń wślizgnęła się pod moją bluzę.
- Przepraszam, gołąbeczki – usłyszeliśmy głos mojego brata, przez co oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w jego kierunku – nie chcę wam przerywać tego co właśnie robiliście – zaczął stojąc w wejściu do garderoby – ale mama mówi, żeby cię obudzić i zaprosić na śniadanie – zaśmiał się, chciałam powiedzieć, że zaraz przyjdziemy, ale blondyn mnie wyprzedził.
- Jakim cudem on, kurwa, wszedł przez garderobę? – Zapytał, siadając obok mnie.
- Chodź, poznasz nasze tajemnicze, bliźniacze przejście – zaśmiałam się, podnosząc z łóżka i pociągnęłam go za rękę. Weszliśmy wszyscy do garderoby, Austin odsunął moje kurtki, wiszące na wieszaku, chwycił za klamkę i otworzył drzwi do swojego pokoju:
- Jak, kurwa? – Zdziwił się Niall.
- Tylko nikomu ani słowa – strzegłam go – wiesz o tym tylko ty i tak ma pozostać – dodałam – a teraz idę założyć spodnie i idziemy na śniadanie – zaśmiałam się.
Zeszliśmy z Niallem i Austinem na dół i weszliśmy do kuchni. Razem z moim bratem wrzasnęliśmy „Witaj, matko" i usiedliśmy przy stole:
- Dzień dobry – powiedział blondyn, zajmując miejsce obok mnie. Kobieta odwróciła się gwałtownie w naszą stronę i spojrzała na chłopaka, unosząc jedną brew:
- Niall, a co ty tu robisz? – Zapytała zszokowana.
- Siedzę, proszę pani – odparł chłopak.
- Czyli pani Norton miała racje – powiedziała cicho blondynka, z powrotem odwracając się do nas plecami.
- Co? Czego znowu chciała? – Zapytałam podirytowana.
- Dzwoniła do mnie, że jakiś chłopak wchodzi do nas przez twoje okno – wyjaśniła.
- Dzwoniła do ciebie dwadzieścia po szóstej? – Zdziwiłam się.
- Tak – odparła jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Czy ona nie może się, kurwa, zająć własnym życiem? – Krzyknęłam.
- Przestań, to starsza kobieta – westchnęła moja matka.
- To niech sobie kupi kota – powiedziałam.
- Czemu tak krzyczycie z samego rana? – Usłyszałam zaspany głos mojego ojca, a następnie mężczyzna wszedł do kuchni.
- Dzień dobry – powiedział blondyn.
- Cześć, Niall – uśmiechnął się ojciec, siadając przy stole – więc o co te krzyki? – Zapytał nalewając soku do szklanki.
- Ta stara jędza znowu wpierdala się w moje życie –wyjaśniłam zalewając mlekiem czekoladowe płatki.
- Co znowu? – Westchnął.
- Niall właził przez okno, a ona zadzwoniła do mamy, żeby ją o tym poinformować – odparłam.
- Niall, ale ty wiesz, że mamy drzwi? – Zapytał mój ojciec.
- To nie było by tak romantyczne – zaśmiał się Austin, za co kopnęłam go w kostkę.
- Dobra, jedzcie i wynocha – powiedziała moja matka.
- Dzięki, mamo – zaśmiał się ponownie mój brat.

Po skończonym śniadaniu razem z Niallem, Liz i Austinem wyszliśmy z domu. Niestety Niall postanowił zrobić sobie poranny spacer do naszego domu, więc musieliśmy iść do szkoły na piechotę. Kiedy zaczęłam narzekać, że mógł się wybrać na poranną przejażdżkę samochodem, usłyszałam tylko „Nic ci się nie stanie jak twoja snobistyczna dupa przejdzie się na piechotę, księżniczko", widziałam, że to zemsta za moje słowa o autobusie. Gdy przechodziliśmy obok domu pani Norton wpadłam na pewien pomysł i pociągnęłam chłopaka w alejkę prowadzącą do jej drzwi:
- Co ty robisz? – Zapytał wlokąc się za mną.
- Idę odwiedzić moją sąsiadkę – uśmiechnęłam się odwracając do blondyna. Stanęliśmy pod drzwiami starszej kobiety i delikatnie w nie zapukałam. Po chwili w wejściu stanęła staruszka i szeroko się do nas uśmiechnęła. Denerwowała mnie ta kobieta, ale współczułam jej. Miała siedemdziesiąt sześć lat i była sama, rodzina nigdy jej nie odwiedzała:
- Witaj, cukiereczku, co cię do mnie sprowadza? – Powiedziała entuzjastycznie.
- Przyszłam coś wyjaśnić – zaczęłam – to jest mój chłopak, Niall – wskazałam na blondyna – i chciałam panią prosić, żeby nie dzwoniła pani do mojej mamy za każdym razem, kiedy zobaczy pani, że Niall wchodzi przez okno, albo usłyszy, że się kłócimy. Jesteśmy dorośli i to są sprawy tylko pomiędzy nami – wyjaśniłam.
- Dobrze, kochanie – odparła z uśmiechem – ale jeśli dowiem się, że jest przez ciebie nieszczęśliwa to mnie popamiętasz – zwróciła się do chłopaka.
- Tak jest, proszę pani – powiedział niebieskooki.
- A teraz zmykajcie, bo spóźnicie się na lekcje – uśmiechnęła się staruszka. Pożegnaliśmy się z nią i ruszyliśmy w stronę szkoły.

piątek, 17 czerwca 2016

25. "To jest twój przyjaciel do cholery"

Jade
Wróciliśmy z Niallem do mojego domu, który, o dziwo, okazał się pusty. Postanowiłam wziąć szybki prysznic, a chłopak poszedł do kuchni zrobić herbatę. Złapałam z szafy szare dresy i luźną koszulkę na ramiączkach i ruszyłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod strumień ciepłej wody. Postałam chwilę, rozkoszując się kroplami wody spływającymi po moim ciele, po czym umyłam włosy i okryłam się ręcznikiem. Nałożyłam na siebie świeże ubrania, rozczesałam mokre włosy i wyszłam z łazienki:
- Kurwa – usłyszałam wrzask Nialla, schodząc po schodach. Wbiegłam do kuchni, gdzie zobaczyłam blondyna w mokrej koszulce i pęknięty kubek na podłodze:
- Zdejmij to – powiedziałam szybko i pobiegłam do pokoju Austina. Złapałam z szafy brata koszulkę i mały ręcznik i zbiegłam na dół. Zamoczyłam ręcznik w zimnej wodzie, po czym przyłożyłam go do poparzonej skóry niebieskookiego:
- Czemu tak na mnie patrzysz? – Zaśmiałam się po chwili, widząc, że chłopak mi się przygląda.
- Zanim Morgana zabrało pogotowie, powiedział mi coś co nie daje mi spokoju – odparł poważnie.
- Co takiego? – Zapytałam patrząc na niego.
- Może ty mi powiesz jaka jest w łóżku, bo twój przyjaciel jest cipą i nie chce nic powiedzieć – zacytował – wiesz o co chodziło? – Zapytał.
- Nie – odpowiedziałam szybko, odwracając wzrok.
- Ty wiesz o co mu chodziło – powiedział, naciągając na siebie koszulkę – Jadę –zaczął, łapiąc moją twarz dłonie, tym samym zmuszając mnie do spojrzenia na niego – spałaś z Harrym? – Zapytał, a ja starłam się patrzeć wszędzie tylko nie w jego błękitne tęczówki – widziałem – mruknął, po czym ruszył do wyjścia.
- Niall, co ty robisz? – Zapytałam idąc za nim.
- Idę do Stylesa – warknął zakładając, po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Naciągnęłam szybko superstary, narzuciłam na siebie bluzę i pobiegłam za nim:
- Niall, proszę cię, uspokój się – krzyczałam, ale chłopak mnie nie słuchał i szedł dalej. Po chwili dotarliśmy pod dom Stylesów, który znajdował się trzy minuty drogi od mojego. Blondyn stanął przed drzwiami i kilka razy mocno w nie uderzył. Po kilku sekundach w progu stanął Harry, a niebieskooki uderzył go w nos, przez co chłopak upadł na ziemie:
- Horan, zostaw go – wrzasnęłam ciągnąc go za bluzę – nic ci nie jest? – Zapytałam, podchodząc do bruneta, po czym pomogłam mu wstać – co ty, kurwa, robisz? – Krzyknęłam w stronę blondyna.
- Spał z moją dziewczyną, mam prawo być wściekły – wrzasnął niebieskooki.
- To jest twój przyjaciel do cholery – wydarłam się.
- Czekajcie – zaczął Harry – o co chodzi? – Zapytał.
- Niall wie, że ze sobą spaliśmy – odparłam.
- Oh – mruknął lokowaty – ale to było w pierwszej klasie, wię dlaczego mam rozwalony nos – Dodał.
- Jak to w pierwszej klasie? – Zdziwił się Niall.
- To próbowałam ci powiedzieć zanim wybiegłeś z mojego domu i rozjebałeś nos swojemu przyjacielowi – warknęłam.
- Ale i tak ci się zależało za to, że mi nie powiedziałeś – powiedział do bruneta, na co ten cicho się zaśmiał – dobra, to teraz chodźcie na piwo – dodał.
- Zadziwiacie mnie – westchnęłam, wychodząc za nimi z mieszkania.

Wyszłyśmy z dziewczynami na boisko i rozejrzałyśmy się po trybunach wypełnionych ludźmi. Po chwili zauważyłam chłopaków, którzy rozgrzewali się przed meczem. Podbiegłam do Nialla, wskoczyłam mu na plecy i cmoknęłam go w policzek:
- Co ty robisz? – Zaśmiał się.
- Przytulam mojego chłopaka – odparłam, kładąc głowę – denerwujesz się? – Zapytałam.
- Nie – prychnął – jak przegramy to najwyżej nie przejdziemy do ćwierć finału, ale kto by się tym przejmował – zaśmiał się, na co przewróciłam oczami i zeskoczyłam na ziemię.Po chwili usłyszeliśmy komunikat o rozpoczęciu meczu i chłopcy wybiegli na boisko. Sędzia rzucił monetą i ogłosił, że zaczynają nasi przeciwnicy. Niall i kapitan drugiej drużyny uścisnęli sobie dłonie i zaczął się mecz. Wszyscy krzyczeli i śpiewali. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:0. W przerwie zatańczyłyśmy z dziewczynami nasz układ, wszystko wyszło tak jak na próbch. No, może oprócz tego, ze zachwiałam się na szczycie piramidy. Kiedy skończył się nasz występ usiadłam obok Nialla i wyciągnęłam mu z dłoni butelkę wody. Po chwili poczułam jak chłopak okrywa mnie swoją bluzą i obejmuje ramieniem, a ja spojrzałam na niego, marszcząc brwi:

- Jest zimno, przeziębisz się – powiedział jakby to było najbardziej oczywistą rzeczą na świecie. Sędzia zagwizdał co oznaczało rozpoczęcie drugiej połowy. Blondyn cmoknął mnie w głowę i wybiegł na boisko z uśmiechem na twarzy. Druga połowa przebiegała tak samo jak pierwsza, czyli nic się nie działo. Dopiero pod koniec meczu Liam podał piłkę do Mike'a, który oddał ją Harry'emu. Brunet przebiegł z piłką pod bramkę przeciwnika, gdzie zatrzymało go trzech piłkarzy przeciwnej drużyny. Chłopak wykorzystał ich skupienie na jego osobie i podał piłkę do Nialla, który kopnął ją prosto do bramki i w tym samym momencie sędzia ogłosił koniec meczu. Poderwałam się z ławki i wskoczyłam na niebieskookiego oplatając nogi wokół jego bioder. Chłopak uśmiechnął się do mnie, po czym mnie pocałował, a po chwili poczułam jak wpada na nas reszta zespołu:

- Więc teraz idziemy świętować – wrzasnął Zayn, kiedy wszyscy już staliśmy przy naszej ławce.
- Tylko nie za ostro, jutro rano trening – upomniał go trener. Zebraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy w stronę szatni.
- Mogę iść z wami? – Usłyszeliśmy cichy, dziewczęcy głos i wszyscy odwróciliśmy się w tamtą stronę. Przed nami stała Rachel i wpatrywała się w nas z nadzieją w oczach.
- Nie mam mowy – powiedzieli na raz Harry i Niall.
- Chłopaki – spojrzałam na nich morderczym wzrokiem – Rachel jest częścią drużyny i powinna być z nami w takim momencie – powiedziałam.
- W ogóle to chciałam was przeprosić za tę całą sytuację – powiedziała do mnie i do Nialla – a ciebie za to, że Horan rozwalił ci nos – zwróciła się do Harry'ego.
- Skąd wiesz, że rozwalił mi nos? – zdziwił się Styles.
- Plotki w tej szkole szybko się rozchodzą – zaśmiała się blondynka.
- Dobra, ludzie, koniec słodzenia, idziemy się najebać – zarządził Louis, na co wszyscy się zaśmiali i ruszyliśmy do szatni.

sobota, 11 czerwca 2016

24. "Wiesz co? Jebać moją wargę"

Podeszłam do szafki, przekręciłam kluczyk w zamku i uchyliłam drzwiczki. Pierwsze co zobaczyłam to kolejna róża z małą karteczką. Chwyciłam skrawek papieru w dłoń i zaczęłam czytać:
„Czasami, gdy ktoś odchodzi poznajemy jego prawdziwą wartość" – D.C.
Po przeczytaniu tych słów w moich oczach zebrały się łzy, bo od razu pomyślałam o Niallu. To zdanie było bardzo prawdziwe i dobrze oddawało moją sytuacje. Dopiero, kiedy straciłam mojego Horana uświadomiłam sobie jak cholernie go kocham. W pewnym momencie usłyszałam za plecami dobrze znany mi głos:
- Jade – odwróciłam się i zobaczyłam idącego w moją stronę blondyna. Szybko złapałam potrzebne mi książki, zamknęłam szafkę i ruszyłam w stronę swojej sali:
- Proszę cię zaczekaj – krzyknął – daj mi chociaż minutę – poprosił złamanym głosem. Zatrzymałam się, wytarłam pojedynczą łzę, która spłynęła po moim policzku i odwróciłam się w jego stronę, a kiedy na niego spojrzałam moje serce rozsypało się, a żołądek zawiązał w supeł. Wyglądał okropnie, jakby całą noc płakał. Jego twarz była blada, włosy poczochrane, a oczy podkrążone, przekrwione i zamglone, nie miały już w sobie tego szczęśliwego blasku, a ich intensywny niebieski kolor zbladł:
- Minuta i ani chwili więcej – próbowałam udawać, że nic mi nie jest, że nie obchodzi mnie to, że mnie zdradził i jak wygląda. Chociaż w środku płakałam jak małe dziecko i miałam ochotę po prostu się w niego wtulić i wdychać jego piękny zapach perfum i tytoniu:
- To ona nie pocałowała – powiedział szybko.
- Jakoś nie widziałam, żebyś się opierał – prychnęłam i chciałam odejść, ale złapał mnie za nadgarstek.
- Zaskoczyła mnie, rozumiesz? Po prostu rozmawialiśmy, przyszłaś akurat w tym samym momencie, w którym Rachel mnie pocałowała – wyjaśnił – Wierzysz mi? – Zapytał patrząc na mnie z nadzieją.
- Wierzą ci, Niall – odparłam cicho, a na jego twarzy pojawił się uśmiech – ale to nie znaczy, że od razu ci wybaczę. Skrzywdziłeś mnie – dodałam cicho po czym wyciągnęłam nadgarstek z jego dłoni i ruszyłam do sali.
Siedziałam na fizyce i odliczałam czas do końca lekcji, chociaż zaczęła się niecałe dziesięć minut temu. Jeszcze tylko matma i historia i będę mogła wrócić do domu i przestać udawać, że nic się nie stało. W pewnym momencie drzwi otworzyły się i do klasy wpadł Harry:
- Witam, panie Styles – powiedziała pani Volver – mogę poznać przyczynę pańskiego spóźnienia gdzie zgubiłeś Horana? – Zapytała odkładając kredę pod tablicę i otrzepując ręce.
- U pielęgniarki – powiedział Styles – pobił się z Morganem i nieźle oberwał – wyjaśnił.
- Dobra siadaj – westchnęła kobieta i zanim zdążyła wrócić do prowadzenia lekcji, poderwałam się z krzesła i ruszyłam do wyjścia.
- A ty dokąd, moja panno? – Zagrodziła i drogę.
- Do mojego chłopaka – powiedziałam.
- Siadaj, albo zadzwonię do twoich rodziców i powiadomię dyrektora o twoim zachowaniu – powiedziała spokojnie.
- Niech pani robi co chce. Mam to w dupie – warknęłam, przecisnęłam się obok niej i wyszłam na korytarz. Szybko udałam się do gabinetu pielęgniarki, wpadłam gwałtownie do pomieszczenia i nie zwracając uwagi czy ktoś tak jest, podeszłam do blondyna siedzącego na leżance na końcu sali. Chwyciłam delikatnie jego twarz w dłonie i zaczęłam oglądać obrażenia. Był cały poobijany, szczególnie widoczne były rozcięcia na wardze i lewym łuku brwiowym oraz wielki, fioletowo-zielony siniak pod prawym okiem:
- Co się stało? – Zapytałam głaszcząc go po włosach.
- Pobiłem się z Morganem – odparł.
- To już wiem – powiedziałam – ale o co? – Spytałam.
- O ciebie – westchnął.
- Jak to? Dlaczego? – Zdziwiłam się.
- Obraził cię. Rachel rozpowiedziała wszystkim, że sypiasz ze mną i z Rickmanem w tym samym czasie. Morgan wyzywał cię od dziwek i powiedział, że jak mi się znudzisz to on cię chętnie przejmie, więc postanowiłem mu przypierdolić – wyjaśnił, nic nie odpowiedziała. Po prostu się uśmiechnęłam i wpiłam w jego usta, ale cofnęłam się, kiedy chłopak zasyczał z bólu:
- Przepraszam – powiedziałam, bo zapomniałam o jego rozciętej wardze – kocham cię – szepnęłam.
- Ja ciebie też – uśmiechnął się – to znaczy, że mi wybaczasz? – Zapytał niepewnie. Przygryzłam wargę i delikatnie skinęłam głową. Nie mogłam dłużej się na niego gniewać, za bardzo go kochałam:
- Wiesz co? Jebać moją wargę – powiedział, po czym przyciągnął mnie bliżej siebie i zaczął całować. Po chwili usłyszeliśmy jak ktoś odkaszlnął, oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w tamtym keirunku:
- Ja nie chcę przerywać – zaczęła pielęgniarka – ale Niall powinien jechać do szpitala na szycie – dodała.
- To co? Jedziemy – pociągnęła go za rękę, ale ani drgnął.
- Poczekaj – zaśmiał się – ja jadę, ty zostajesz – wyjaśnił.
- Nie zostawię cię samego – powiedziałam.
- A ja nie pozwolę, żebyś przez moje wybryki zawalała szkołę – powiedział poważnie.
- Przestań, zostały mi tylko dwie lekcje i do tego, jeżeli mnie nie zabierzesz to i tak przyjadę autobusem – chłopak przewrócił na moje słowa oczami.
- Dobra, chodź – westchnął, po czym wyszliśmy z gabinetu i ruszyliśmy do jego samochodu.
Siedziałam na szpitalnym korytarzu i czekałam na Nialla, znowu. Patrzyłam na ludzi dookoła mnie, na pielęgniarki z lekarstwami, na lekarzy z podkładkami, na pacjentów podpiętych pod kroplówki i na ludzi, którzy odwiedzają tu swoich bliskich. Po chwili drzwi do gabinetu zabiegowego otworzyły się i wyszedł z niego blondyn:
- I co? – Zapytałam podchodząc do niego.
- Parę szwów i po sprawie – powiedział obejmując mnie ramieniem.
- A to? – Wskazałam na jego palec wskazujący u prawej ręki.
- Wybity- wzruszył ramionami – ale złamałem mu nos – uśmiechnął się.
- To gratuluję – powiedziałam sarkastycznie, przewracając oczami

23. "On mnie nie kocha"

Jade
Usłyszałam jak Niall uderza pięścią w ścianę, a następnie odchodzi, na co wybuchnęłam jeszcze większym płaczem. Podniosłam się z łóżka, weszłam do łazienki przemyłam twarz zimną wodą, zmywając z niej resztki makijażu, po czym wróciłam do pokoju i ponownie rzuciłam się z płaczem na łóżko. Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu, chwyciłam go w dłoń i spojrzałam na wyświetlacz, na którym pojawiło się moje zdjęcie z babcią. Nie chciałam odbierać, nie chciałam, żeby wiedziała, że płaczę, nie chciałam jej martwić, ale wiedziałam, że i tak pędzie próbowała do skutku i obdzwoni całą rodzinę. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam słuchawkę do ucha:
- Cześć, babciu – powiedziałam schrypniętym głosem.
- Jade, czy ty płaczesz? Co się stało? – Zapytała zaniepokojona.
- Nic, babciu – odparłam – mam małe problemy – dodałam.
- Jakie problemy, kochanie – drążyła temat.
- Uczuciowe – mruknęłam, pociągając nosem.
- Powiedz mi, o co chodzi, będzie ci lżej – powiedziała, a ja wyobraziłam sobie jak delikatnie się uśmiecha.
- Pamiętasz jak opowiadałam ci o Niallu? – Spytałam.
- Tak, to ten bogaty dupek, którego nie lubisz? – Odpowiedziała kobieta.
- Tak, dokładnie ten sam. Tyle, że sprawy się trochę pozmieniały i zakochałam się w nim – wyjaśniłam.
- Aw, to takie słodkie – zapiszczała moja babcia.
- Nie do końca – mruknęłam – dobrze nam się układało, ale kiedy wróciła jego była, zaczęliśmy się kłócić, głównie przez moją zazdrość, która nie była do końca nieuzasadniona, bo dzisiaj – zatrzymałam się, bo głos mi się zatrząsł – przyłapałam ich jak się całowali – wybuchnęłam płaczem.
- Spokojnie, słoneczko. A porozmawiałaś z nim? – Powiedziała zatroskanym głosem.
- Nie – powiedziałam szybko – nie będę z nim rozmawiać. Nawet nie chcę na niego patrzeć – dodałam.
- Dobrze, jesteś już dorosła, sam zdecydujesz, ale mam pomysł. Dawno się nie widziałyśmy, może przyjedziesz do nas, odpoczniesz? – Powiedziała.
- Tydzień przed świętami mam wolny. Mogę przyjechać w piątek po lekcjach i razem wrócimy na wigilię – Zaproponowałam.
- Świetnie, to czekamy na ciebie, a teraz muszę kończyć, bo dziadek mnie woła. Do zobaczenia, kochanie – pożegnała się ze mną.
- Pa, babciu – powiedziałam, po czym rozłączyłam się, a telefon wyślizgnął mi się z dłoni i upadł na podłogę. Chyliłam się, żeby go podnieść, ale zauważyłam, że pod łóżkiem coś się błyszczy. Wrzuciłam iPhone'a na łóżko i wyciągnęłam spod niego kartonowe pudło obklejone srebrnymi, brokatowymi gwiazdkami. Delikatnie uchyliłam pokrywę i to był mój błąd, bo na pierwszym co zobaczyłam było zdjęcie, moje i Nialla, które jego matka dała mi w dzień wypadku. Otworzyłam pudełko całkowicie i zobaczyłam więcej naszych zdjęć z dzieciństwa, a obok nich leżała bluza. Ta sama mała, granatowa bluza z wyszytą literką H, która towarzyszyła mi w szpitalu , kiedy siedziałam przy łóżku Nialla. Chwyciłam bluzę w dłoń, postawiłam pudełko na podłodze i położyłam się na łóżku ponownie wybuchając płaczem. W pewnym momencie drzwi do mojego pokoju gwałtownie się otworzyły, a do środka wpadł Austin:
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego Niall siedzi na naszych schodach z Liamem i Liz i płacze? – Powiedział.
- Nie obchodzi mnie to – warknęłam.

- Siostra, co się stało? – Zapytał siadając obok mnie.
- Najpierw wyrzuć tego idiotę z naszego domu – powiedziałam prawie szeptem.
- Dlaczego? – Zdziwił się.
- Po prostu to zrób – krzyknęłam trzęsąc się od płaczu, mój brat westchnął cicho, wstał z łóżka i ruszył do drzwi – i zadzwoni do Louisa i Zoe – dodałam ciszej.
Niall
Siedziałem na schodach płacząc jak małe dziecko w ramie Liama. Chciałem z nią porozmawiać, wyjaśnić, ale ona nie chciała mnie słuchać. Najpierw z własnej winy straciłem ojca, a teraz mogłem stracić moją księżniczkę. Nagle usłyszałem na górze czyjeś kroki i gwałtownie odwróciłem głowę w nadziei, że to ona, ale na schodach zobaczyłem tylko Austina:
- Niall, idź do domu – powiedział spokojnie.
- Nigdzie nie pójdę dopóki z nią nie porozmawiam – powiedziałem podrywając się ze schodów.
- Nie wiem co się pomiędzy wami stało i nie powinno mnie to interesować, bo to nie moja sprawa, ale daj jej czas. Niech ochłonie, wtedy porozmawiacie – położył mi rękę na ramieniu.
- Dobrze – mruknąłem – ale powiedz jej, że ją kocham i tak łatwo nie odpuszczę – dodałem, po czym wyszedłem z mieszkania i ruszyłem do swojego domu.
Jade
Siedziałam na łóżku wtulona w mojego brata, ściskając w dłoni granatowy materiał, kiedy nagle do mojego pokoju wpadli Zoe i Lou. Dziewczyna podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła, a jej chłopak usiadł koło niej i delikatnie zaczął głaskać mnie po głowie:
- Co się stało, słońce? – Zapytał Louis.
- On mnie nie kocha – wychlipałam w ramie przyjaciółki – wychlipałam w ramie przyjaciółki – okłamywał mnie – wyszeptałam.

- To nie prawda – powiedział cicho mój brat, gładząc mnie po plecach.
- Gdyby naprawdę mnie kochał nie całował by się z Rachel – krzyknęłam.
- Jade, spokojnie – Zoe pogłaskała mnie po policzku - uspokój się i powiedz nam, co się stało? – powiedziała spokojnie.
- Umówiłam się z Niallem pod szkołą, ale nie przyszedł, więc zaczęłam go szukać. W końcu wyszłam na boisko i zobaczyłam jak całuje się z Rachel – wyjaśniłam szybko i znowu się rozpłakałam – ja nie chce go stracić – szepnęłam.
- Wszystko się ułoży – szepnęła niebieskooka. Leżeliśmy wszyscy ściśnięci na moim łóżku, tak jak kiedyś, gdy robiliśmy nocny maraton filmowy. Tylko, że tym razem nasze spotkanie nie należało do najweselszych.
Poczułam, że ktoś delikatnie mną potrząsa, dlatego powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam moją śpiącą przyjaciółkę i mojego brata stojącego obok łóżka. Chciałam usiąść, ale coś skutecznie mi to uniemożliwiało. Odwróciłam lekko głowę i zobaczyłam rękę Louisa obejmującą mnie w pasie:
- Pora wstawać, cwele – wrzasnął Austin, na co Tomlinson wzdrygnął się i spadł z łóżka, a mój brat zaczął się głośno śmiać.
- Nienawidzę cię, Jackson – mruknął szatyn, nadal siedząc na podłodze.
- Kochasz mnie – odparł chłopak, nadal się śmiejąc – dobra, ogarnijcie się i złaźcie na śniadanie – powiedział i chciał wyjść z pokoju, ale go zatrzymałam.
- Nigdzie nie idę – powiedziałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Co? Dlaczego? Nie możesz – powiedzieli chórem, co było troszkę przerażające, ale w naszym przypadku normalne.
- Nie chcę patrzeć na Nialla, a tym bardziej na Rachel – odparłam.
- Musisz iść – powiedzieli znowu chórem.
- Po co? – Jęknęłam.
- Żeby mu pokazać, że się nie załamałaś i że nie jest najważniejszy – powiedział Louis, podnosząc się z podłogi.
- Ale on jest najważniejszy – spuściłam wzrok.
- Ale nie musi o tym wiedzieć – krzyknęli, ponownie chórem.
- Dobra, już dobra, pójdę – podniosłam ręce w geście obronnym.
- To fantastycznie – skwitował Lou i wyszedł z pomieszczenia – Austin, biorę coś z twojej szafy – wrzasnął będąc już w pokoju obok.
- Jak zawsze – mruknął mój brat.
- Słyszałem to – wrzasnął niebieskooki, na co obie z Zoe się zaśmiałyśmy.
Siedzieliśmy razem z Zoe, Louisem, Austinem, Liz i mamą, kiedy do jadalni wszedł zaspany ojciec. Mężczyzna przywitał się z nami, zajął swoje miejsce, nalał sobie herbaty, zrobił kanapkę i zaczął jeść:
- Zoe? Louis? Co wy tu robicie? – Zapytał nagle, orientując się, że jest nas więcej niż zazwyczaj.
- Jemy – odparł Louis, przez co Liz wypluła herbatę z powrotem do kubka i zaczęła się śmiać.
- Ale skąd się tu wzięliście? – Tata przewrócił oczami.
- To chyba powinien wiedzieć, wujku. Chyba nie muszę ci opowiadać o pszczółkach i kwiatuszkach? – powiedział ściszonym głosem szatyn, na co kopnęłam go w kostkę, a mój ojciec zgromił go wzrokiem, ale na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Słyszałam od sąsiadki obok, że wczoraj wróciłaś zdruzgotana do domu, później przyjechał jakiś blondyn i było słychać krzyki i tłuczone szkło, a na koniec ten blondyn wyszedł zapłakany z naszego domu. Zgaduję, że ten blondyn to Niall. Co się stało? – Powiedziała moja matka.
- On płakał? – Podniosłam na nią wzrok. Nie mogłam uwierzyć, ze Niall płakał. Austin mówił mi o tym, ale myślałam, że przesadza:
- Jada, co się stało – ojciec ponowił pytanie mamy.
- Nic, nie chcę o tym rozmawiać – mruknęłam, z powrotem spuszczając wzrok na swój talerz – a ty powiedz pani Norton, żeby zajęła się własnym życiem – zwróciłam się do mojej matki. Kończyliśmy śniadanie, pożegnaliśmy się z rodzicami i całą piątką ruszyliśmy do szkoły.

22. "Nie wierzę, że mogłeś mi to zrobić"

Jade
            Po treningu wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i nie czekając na dziewczyny ruszyłam na obiad. Weszłam na stołówkę i usiadłam, tak jak zawsze, naprzeciwko Nialla, który grzebał w swoim telefonie. Blondyn podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się, ale nie odwzajemniłam jego gestu:
- Co się stało? – Zapytał wkładając iPhone'a do kieszeni.
- Blond szmata się stała – mruknęłam.
- Jade, proszę cię – westchnął opierając się o stół – co tym razem zrobiła? – Przewrócił oczami.
- Rządzi się. Chyba zapomniała, że nie było jej półtorej roku i straciła pozycję w tej szkole – odparłam. Chłopak już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale w tym samym momencie przy stoliku pojawiła się reszta naszej grupy, no i Rechel.
- Idę po jedzenie, chcecie coś? – zwrócił się do nas Harry. Kiedy każdy już powiedział co chce zjeść, chłopak poszedł stanąć w kolejce i po chwili wrócił z naszym jedzeniem:
- Chyba nie zamierzasz zjeść tego wszystkiego – usłyszałam głos Rachel, zanim zaczęłam jeść.
- O co ci chodzi? – Skrzywiłam się.
- O nic – wzruszyła ramionami – po prostu myślę, że jako główna cheerleaderka powinnaś dbać o swoją wagę – dodała.
- Nie będę tego słuchać – powiedziałam gwałtownie podrywając się z miejsca.
- Jade, usiądź i zjedz – powiedział cicho Louis.
- Straciłam apetyt – mruknęłam i ruszyłam do wyjścia.
- Jade, wracaj – krzyknął za mną Niall.
- Nie – rzuciłam krótko przez ramie. Weszłam do łazienki i zamknęłam się w kabinie na samym końcu, a z moich oczu mimowolnie popłynęły łzy. Nawet nie wiedziałam dlaczego płacę. Myślę, że po prostu bałam się, że ta szmata zabierze mi wszystko co było dl mnie najcenniejsze w życiu. Po chwili usłyszałam dzwonek na lekcję, ale nie miałam ochoty nigdzie wychodzić i pokazywać się ludziom w takim stanie. Nagle usłyszałam delikatne pukanie do drzwi, a następnie cichy głos Harry'ego:
- Jade, wiemy, że tam jesteś. Proszę cię wyjdź – mówił w liczbie mnogiej i miałam nadzieję, że tą drugą osobą jest Niall. Delikatnie uchyliłam drzwi i zobaczyłam Dianę, przez co po moich policzkach ponownie zaczęły płynąć łzy. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i zamknął w żelaznym uścisku.
- Nie płacz – szepnął gładząc moje włosy. Po chwili puścił mnie i delikatnie otarł kciukami łzy z moich policzków.
- A teraz ogarnij się i idź na lekcję, bo Moor będzie wściekła – dodała blondynka, głaszcząc mnie po plecach, po czym razem ze Stylesem wyszli na korytarz. Doprowadziłam się szybko do porządku, przeczesałam włosy palcami i ruszyłam do swojej sali.

Niall
            Siedziałem w klasie i chociaż próbowałem skupić się na słowach nauczycielki, nie mogłem. Nadal zastanawiałem się co dzieję się z moją księżniczką. W pewnym momencie drzwi usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, dlatego spojrzałem w tamtą stronę. W progu stała Jade, widziałem, że płakała, bo jej makijaż był delikatnie rozmazany, a oczy czerwone i zapuchnięte od łez. Dziewczyna rzuciła ciche „Przepraszam za spóźnienie" i ruszyła do ławki, ale nie naszej, tylko do tej dwa rzędy dalej, która zawsze stała pusta:
- Jade, co ty robisz? – Odezwała się pani Moor.
- Siedzę – odparła dziewczyna schrypniętym głosem.
- A mogę wiedzieć dlaczego? – Zapytała zakładając ręce na piersi.
- Bo nie mam ochoty siedzieć z Niallem – mruknęła brązowooka.
- Nie wygłupiaj się i siadaj na swoje miejsce. Wiesz, że nie lubię, kiedy zmieniacie miejsca – powiedziała surowym tonem kobieta, blondynka zebrała swoje książki i zajęła miejsce obok mnie – a swoje prywatne sprawy załatwiajcie po lekcjach – dodała i wróciła do prowadzenia lekcji. Dziewczyna zarzuciła nogi na krzesło, oparła się o ścianę i zaczęła bazgrać coś w zeszycie:
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi? – Szepnąłem, siadając przodem do niej, ale nie uzyskałem odpowiedzi – Jade, powiedz mi o co chodzi – powiedziałem nieco głośniej, a wtedy dziewczyna spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, w jej oczach widać było strach i niepokój.
- Nic się nie stało – odparła sucho, wzruszając ramionami.
- Nie okłamuj mnie, przecież widzę, że płakałaś – powiedziałem kładąc dłoń na jej kolanie, a ona strzepnęła moją dłoń.
- Dobrze, powiem ci – wrzasnęła – chodzi o to, że nienawidzę tej pustej dziwki – dodała jeszcze głośniej, a w sali nastała cisza.
- Jakson i Horan, do dyrektora. Nie będę się z wami użerać – powiedziała surowo nauczycielka.
- Bardzo chętnie – warknęła dziewczyna i ruszyła do wyjścia. Przebiegłem szybko wzrokiem po klasie i poszedłem za nią. Szedłem, w ciszy, kawałek za nią i w końcu postanowiłem zadać jej pytanie, które naprawdę mnie męczyło:
- Ale dlaczego jesteś zła na mnie? – Odezwałem się, Jade gwałtownie się zatrzymała i odwróciła w moją stronę.
- Bo odkąd Rachel wróciła do Londynu wszędzie za nami łazi, a ja boję się, że przez nią mogę cie stracić – krzyknęła, a w jej oczach zebrały się łzy. Zrobiłem kok w jej stronę, żeby ją przytulić, ale cofnęła się:
- Lepiej już chodźmy – powiedziała cicho.
            Weszliśmy do gabinetu dyrektora i zajęliśmy miejsca naprzeciwko jego biurka. Mężczyzna spojrzał na nas i szeroko się uśmiechnął:
- Co was do mnie sprowadza? – Zapytał opierając się o biurko.
- Pani Moor – odparłem.
- Który raz w tym roku? – Uniósł jedną brew.
- Szósty – powiedziałem zerkając na dziewczynę siedzącą obok mnie, która opierając się o podłokietnik fotela gapiła się w ścianę – ale pierwszy, kiedy się pokłóciliśmy – zauważyłem.

- O, coś nowego, więc co się stało? – Zaciekawił się.
- Nie cenzuralnie wypowiedziałam się o jednej z koleżanek – odezwała się Jade.
- Tak, a co takiego powiedziałaś? – Zapytał mężczyzną.
- Nienawidzę tej pustej dziwki – odparła bez emocji, prostując się na krześle.
- A o kim była mowa? Jeśli mogę wiedzieć – powiedział zdziwiony.
- O Rachel White – odpowiedziała.
- Jako dobry dyrektor powinienem powiedzieć, że twoje zachowanie było karygodne i nie powinnaś tak mówić o koleżance nawet jeżeli jej nie lubisz – powiedział poważnie – ale z drugiej strony, jako człowiek muszę powiedzieć, że myślę dokładnie to samo co ty – dodał z uśmiechem, na co dziewczyna cicho zachichotała – ale nadal nie wiem o co się pokłóciliście.
-Jade ubzdurała sobie, że mogę ją zostawić dla Rachel – wyjaśniłem.
- Bo odkąd wróciła spędza z tobą dużo czasu, jakby nie miała innych znajomych – odezwała się dziewczyna
- Zrozum, ona niedawno wróciła po półtorej rocznej nieobecności i trudno jej się teraz odnaleźć w szkole – wyjaśniłem.
- Świetnie, teraz jej jeszcze broń – prychnęła.
- Dobra, spokojnie – wtrącił pan Cowell – myślę, że oboje przesadzacie. Ty powinnaś bardziej ufać Niallowi – powiedział do Jade – a ty powinieneś trochę odpuścić znajomość z Rachel, wszyscy wiemy jaka na jest, poradzi sobie sama – zwrócił się do mnie – to co, herbaty? – Zapytał nagle.
- Chętnie – odparłem.
- To ja idę po herbatę, a wy sobie porozmawiajcie – powiedział wstając z miejsca, po czym wyszedł z gabinetu, a w pomieszczeniu nastała cisza:
- Przepraszam – odezwałem się w końcu – masz rację, Rachel jest już dorosła poradzi sobie – dodałem.
- A ja przepraszam, że odwaliłam taką szopkę zamiast od razu z tobą porozmawiać – odparła.
Jade
Dwa tygodnie później

            Po skończonych lekcjach poszłam szukać Nialla, z którym umówiłam się pod szkołą, ale nie zastałam go tam. Chodziłam po całej szkole, ale nigdzie go nie było, dzwoniłam, ale cały czas włączała się poczta głosowa. Po stanowiłam sprawdzić ostatnie miejsce, które przychodziło mi do głowy, dlatego udałam się w stronę boiska. Kiedy byłam już na miejscu pchnęłam metalowe drzwi i wyszłam ze szkoły. Zaczęłam się rozglądać, a kiedy zajrzałam za budynek zobaczyłam coś przez co moje serce rozleciało się na miliardy małych kawałeczków, które zaczęły kaleczyć mój żołądek. Pod ścianą stał mój chłopak, który całował się z Rachel White:
- Nie wierze, że mogłeś mi to zrobić – powiedziałam próbując powstrzymać płacz, ale po moich policzkach i tak popłynęły łzy, które skapywały na moje buty i trawę. Blondyn oderwał się od dziewczyny i spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach:
- Jade, to nie tak, proszę daj mi wyjaśnić – powiedział szybko, podchodząc do mnie i łapiąc mnie za nadgarstki.
- Tu nie ma co wyjaśniać, Niall – krzyknęłam wyszarpując ręce z jego uścisku – tata miał racje jesteś taki sam jak twój ojciec – dodałam, po czym wróciłam do środka i biegiem rzuciłam się w stronę domu.
Niall
            Patrzyłem jak wbiega do szkoły i nie mogłem sobie darować, że po raz kolejny sprawiłem, że płacze. Kiedy spojrzałem na Rachel moja złość sięgnęła zenitu. Dziewczyna stała z pod ścianą z rękami założonymi na piersi i perfidnie się uśmiechała:
- Co cię, kurwa, cieszy? – Warknąłem.
- Ten piękny obrazek rozpaczy – zaśmiała się.
- O to ci chodziło? Chciałaś rozpierdolić nasz związek? – Zapytałem.
- Chciałam się zemścić, na tobie za zerwanie ze mną, a na niej za to, że zawsze była lepsza ode mnie, że zawsze ja byłam tą drugą – wyjaśniła – nie mogłam patrzeć jacy jesteście szczęśliwi – dodała.
- Ty jesteś pojebana – wrzasnąłem.
- Nie, ja cię po prostu kocham – odparła.
- Ale problem jest w tym, że ja kocham Jade i nic tego nie zmieni – powiedziałem i ruszyłem do budynku.
- Jeszcze do mnie wrócisz – usłyszałem za plecami jej stłumiony krzyk. Wsiadłem do samochodu, odpaliłem silnik i ruszyłem do domu Jade. Gdy dojechałem na miejsce wyskoczyłem z auta, wbiegłem na werandę i zapukałem do drzwi, które po chwili otworzyły się i stanęła w nich Liz:
- Cześć – powiedziała, a ja ignorując jej przywitanie wszedłem do środka i zacząłem wbiegać po schodach. Po chwili stanąłem pod drzwiami pokoju Jade i oparłem się o nie dłonią:
- Kochanie, otwórz – krzyknąłem, ale nie odzyskałem odpowiedzi – proszę, będę tu stał aż wyjdziesz i ze mną porozmawiasz – dodałem, ale znowu nic, dlatego postanowiłem wejść – dobra, wchodzę – poinformowałem ją i uchyliłem drzwi, ale kiedy zobaczyłem, że blondynka łapie lampę i berze zamach gwałtownie się cofnąłem i po chwili usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła.
- Idź stąd, nie chcę na ciebie patrzeć – krzyknęła łamliwym głosem.
Westchnąłem ciężko, walnąłem pięścią w ścianę i zbiegłem na dół, po czym usiadłem na ostatnim schodku i schowałem twarz w dłoniach:
- Stary, wszystko dobrze? – usłyszałem głos Liama i poczułem dłoń na swoim ramieniu, dlatego podniosłem głowę.
- Co się stało? – Zapytała, stojąca obok niego, Elizabeth.
- Jestem skończonym kretynem i największym chujem jaki chodził po tym świecie – odparłem, a mój głos delikatnie zadrżał.