Tekst pochylony = retrospekcja
Jade
Wpadłam do domu i od razu pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam bluzę razem z telefonem i zdjęciami na krzesło stojące przy biurku, wzięłam prysznic, przebrałam się w czyste ubrania i związałam włosy w koka. Wyszłam z łazienki, odłożyłam komórkę i zdjęcia na biurko, założyłam bluzę i usiadłam na krześle zarzucając kaptur na głowę. Wpatrywałam się w obie fotografie leżące na moim biurku i w pewnym momencie przypomniałam sobie o prezencie, który dostałam od mamy na osiemnaste urodziny, więc gwałtownie wysunęłam szufladę biurka i zaczęłam przegrzebywać jej zawartość. W końcu z czerwonego pudełeczka po skittlesach wyciągnęłam mały kluczyk.
Obudziłam się wcześnie rano, szybko założyłam na siebie jeansowe szorty, biały crop top oraz szary kardigan, zrobiłam delikatny makijaż i zeszłam na dół, gdzie zastałam moja mamę krzątającą się po kuchni:
- Hej, mamo - powiedziałam siadając przy stole.
- Cześć, kochanie, wszystkiego najlepszego - uśmiechnęła się do mnie zamykając lodówkę.
- Gdzie są wszyscy? - Zapytałam.
- Austin i Liz jeszcze śpią, a tata wyszedł do pracy - odparła wlewając wrzątek do kubków po czym postawiła jeden z nich przede mną.
- Całe szczęście - mruknęłam owijając palce wokół kubka.
- Jade, to jest twój ojciec - westchnęła moja matka.
- Przestał nim być, kiedy pierwszy raz mnie uderzył - krzyknęłam.
- Dobrze, spokojnie. Do puki nikogo nie ma, to dla ciebie - powiedziała stawiając przed mną czarne pudełeczko. Wzięłam przedmiot do ręki, uchyliłam wieczko i zobaczyłam mały kluczyk:
- Co to jest? - Spytałam marszcząc brwi.
- Kluczyk do starej, drewnianej skrzynki, która stoi na strychu pomiędzy twoimi rzeczami - wytłumaczyła.
- A co w niej jest? - Zapytałam zaciekawiona.
-To niespodzianka, ale obiecaj mi, że otworzysz ją, kiedy stwierdzisz, że to właściwy moment - poprosiła.
- Dobrze - odparłam wsadzając kluczyk do pudełeczka po czym wrzuciłam je do kieszeni swetra.
- Dobra, idę na zakupy. Chcesz coś? - Powiedziała wstając od stołu.
- Wiesz co? Daj mi listę, sama pójdę - odparłam po czym dopiłam herbatę. Kobieta bez słowa nabazgrała kilka produktów na małej karteczce i podała mi ją razem z pieniędzmi. Ruszyłam do przedpokoju, wciągnęłam czarne Vansy na nogi i wyszłam z domu. Po kilku minutach dotarłam do pobliskiego sklepu, chwyciłam koszyk i zaczęłam szukać produktów z listy. Kiedy znalazłam wszystkie produkty, które miałam wypisane na kartce, ruszyłam do alejki ze słodyczami, żeby kupić skittlesy. Już wyciągałam rękę po ostatnie pudełko jakie stało na półce, ale ktoś mnie ubiegł. Spojrzałam na osobę stojącą obok mnie i zobaczyłam Nialla Horana:
- Miałam nadzieję, że chociaż w wakacje nie będę musiała cię oglądać - mruknęłam.
- Ciebie także miło widzieć - powiedział sarkastycznie wrzucając cukierki do koszyka.
- Miałam zamiar to kupić - wskazałam na czerwone pudełko, które wylądowało tuz obok paczki papierosów.
- Kto pierwszy ten lepszy, słońce - zaśmiał się, wyminął mnie i ruszył do kasy. Poszłam jego śladem i stanęłam w kolejce, niestety, tuż za nim. Przez cały czas nie odzywaliśmy się do siebie. W końcu dotarłam do kasy, zapłaciłam za zakupy i ruszyłam szyłam do wyjścia. W drzwiach zderzyłam się z Niallem, który wychodził w tym samym momencie, zgromiłam go tylko wzrokiem i wyszłam ze sklepu. W drodze do domu poczułam, że mam coś w prawej kieszeni swetra. Zatrzymałam się, włożyłam dłoń do kieszeni i po chwili wyjęłam czerwone pudełeczko z cukierkami, na którym widniał czarny napis:
"Żebyś nie myślała, że jestem aż takim chujem.
P.S. Wszystkiego najlepszego"
Uśmiechnęłam się do siebie, wrzuciłam pudełko z powrotem do kieszeni i ruszyłam dalej.
Zaśmiałam się pod nosem na to wpomnienie i wrzuciłam pudełko, to samo, na którym Horan pierwszy raz okazał jakieś ludzkie odruchy, do szuflady. Zbiegłam na dół, wpadłam do kuchni i zaczęłam szukać kluczy na strych. Kiedy w końcu znalazłam odpowiedni przedmiot złapałam go w dłoń, wbiegłam na górę, otworzyłam klapę w suficie, z której wysunęły się schody i wdrapałam się na strych. Znalazłam pudełka z moim rzeczaminz dzieciństwa, których było dosyć sporo, poniemaż moja kolekcja pluszaków była pokaźna. Odstawiłam wszystkie kartony na bok i zobaczyłam średnich rozmiarów, drewnianą skrzynkę. Usiadłam po turecku na podłodze, włożyłam kluczyk do zamka, przekręciłam i podniosłam pokrywe. W środku leżał stos moich starych ubrań, pomiędzy którymi znalazłam granatową bluzę Nialla. Poznałam ją po białej literce "H" wyszytej po lewej stronie na wysokości klatki piersiowej:
- To takie snobistyczne - zaśmiałam się na ten widok. Położyłam ubranie na kolanach. Ponownie zajrzałam do skrzyni i pod szarą sukienką zobczyłam gruby album ze zdjęciami. Wzięłam przedmiot do ręki i otworzyłam na pierwszej stronie, na której widniało moje zdęcie Austinem i Louisem, kiedy szliśmy do przedszkola. Zauważyłam, że jest kilka odzielonych od reszty niebieskimi karteczkami samoprzylepnymi. Przekartkowałam album aż w końcu dotarłam do pierwszej oznaczonej strony, na której zobaczyłam zdjęcia ty samuch dzieci co na fotografi od pani Horan, czyli moje i Nialla. Przerzucałam po kolei kartki dokładnie przyglądając się każdemu zdjęciu. Nie mogłom uwierzyć, że przez kłutnię naszych ojców zmarnowaliśmy tyle lat, które mogliś spędzić razem. Może gdyby tata i pan Horan nadal się przyjaźnili to Niall nie leżałby w szpitalu. Po paru minutach spędzonych na strychu wrzuciłam ubrania z powrotem do skrzyni, chwyciłam bluzę oraz album i zeszłam na dół zamykając za sobą klapę na klucz.
Siedziałam na szpitalnym krześle przy łóżku Nialla w jednej ręce ściskając dłoń blondyna, a w drugiej kawałek granatowego materiału. Po chwili drzwi do sali delikarnie się uchyliły i w progu zobaczyłam Austina i Louisa. Tomlinson bez namysłu złapał krzesło stojące pod ścianą, usiadł obok mnie i przyciągnął do siebie. Mocno się w niego wtuliłam i położyłam głowę njeg ramieniu, a po moich polczkach zaczęły lecieć łzy. Po chwili usłyszałam jak Austin stawia krzesło po mojej drugiej stronie, po czym owinął ramiona wokół mojej talii i położył głowę na mojej:
- Dziękuję, że jesteście. Kocham was - szepnęłam mocniwj zaciskając pięść na dziecięcej bluzie.
- To takie snobistyczne - zaśmiałam się na ten widok. Położyłam ubranie na kolanach. Ponownie zajrzałam do skrzyni i pod szarą sukienką zobczyłam gruby album ze zdjęciami. Wzięłam przedmiot do ręki i otworzyłam na pierwszej stronie, na której widniało moje zdęcie Austinem i Louisem, kiedy szliśmy do przedszkola. Zauważyłam, że jest kilka odzielonych od reszty niebieskimi karteczkami samoprzylepnymi. Przekartkowałam album aż w końcu dotarłam do pierwszej oznaczonej strony, na której zobaczyłam zdjęcia ty samuch dzieci co na fotografi od pani Horan, czyli moje i Nialla. Przerzucałam po kolei kartki dokładnie przyglądając się każdemu zdjęciu. Nie mogłom uwierzyć, że przez kłutnię naszych ojców zmarnowaliśmy tyle lat, które mogliś spędzić razem. Może gdyby tata i pan Horan nadal się przyjaźnili to Niall nie leżałby w szpitalu. Po paru minutach spędzonych na strychu wrzuciłam ubrania z powrotem do skrzyni, chwyciłam bluzę oraz album i zeszłam na dół zamykając za sobą klapę na klucz.
Siedziałam na szpitalnym krześle przy łóżku Nialla w jednej ręce ściskając dłoń blondyna, a w drugiej kawałek granatowego materiału. Po chwili drzwi do sali delikarnie się uchyliły i w progu zobaczyłam Austina i Louisa. Tomlinson bez namysłu złapał krzesło stojące pod ścianą, usiadł obok mnie i przyciągnął do siebie. Mocno się w niego wtuliłam i położyłam głowę njeg ramieniu, a po moich polczkach zaczęły lecieć łzy. Po chwili usłyszałam jak Austin stawia krzesło po mojej drugiej stronie, po czym owinął ramiona wokół mojej talii i położył głowę na mojej:
- Dziękuję, że jesteście. Kocham was - szepnęłam mocniwj zaciskając pięść na dziecięcej bluzie.
Witam,
jescze trochę i "Pink Rose" będzie miało 1000 wyświtleń. Pamiętam jak jeszcze niedawno czekałam aż dobije do "Destiny" i "The Wife Of My Friend". Nawet nie wiecie jak się cieszę, że Wam się podoba i że doceniacie moją pracę, dziękuję.
Myślę, żeby na 1000 wyświetleń zrbić coś specjalnego, ale jszcznie wiem. Może jakiś one shot.
Pozdrawiam, mordeczki. 👋😜
jescze trochę i "Pink Rose" będzie miało 1000 wyświtleń. Pamiętam jak jeszcze niedawno czekałam aż dobije do "Destiny" i "The Wife Of My Friend". Nawet nie wiecie jak się cieszę, że Wam się podoba i że doceniacie moją pracę, dziękuję.
Myślę, żeby na 1000 wyświetleń zrbić coś specjalnego, ale jszcznie wiem. Może jakiś one shot.
Pozdrawiam, mordeczki. 👋😜
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz