Jade
Około 22:00 pielęgniarka poinformowała mnie, że niestety muszę opuścić salę. Wróciłam załamana do domu i jedyne na co miałam ochotę zamknąć się w swoim pokoju i płakać. Trzasnęłam drzwiami wejściowymi, rzuciłam czarne Vansy (które, swoją drogą, należały do May) pod ścianę i zaczęłam wlec się po schodach:
- Jade, jak się czujesz? - Kiedy byłam w połowie drogi na górę usłyszałam głos mojego ojca. Odwróciłam się i spojrzałam na niego zapuchniętymi od płaczu oczami.
- No nie wiem, mój chłopak leży w śpiączce i są duże szanse, że umrze, więc czuję się świetnie - rzuciłam sarkastycznie.
- Mogę coś dla ciebie zrobić? - Zapytał spokojnie.
- Sprowadzisz mi tu Austina albo Louisa? - Mruknęłam.
- Niestety, ale nie - westchnął.
- No właśnie - odparłam, odwróciłam się na pięcie i wbiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko, wtuliłam twarz w poduszkę i wybuchnęłam płaczem. Po kilku minutach postanowiłam zadzwonić do brata, usiadłam na łóżku i zaczęłam intensywnie myśleć nad położeniem mojego telefonu. Po chwili przypomniałam sobie, że rano zostawiłam go na szafce nocnej w pokoju Nialla. Podniosłam się z łóżka, wciągnęłam czerwone Conversy na nogi zbiegłam na dół i złapałam w dłoń Vansy May:
- Gdzie idziesz? - Zapytał ojciec wychodząc z kuchni.
- Idę do domu Nialla, zostawiłam tam komórkę. Przy okazji zobaczę jak się czuje jego matka i oddam May buty - odparłam.
- Dobrze, ale nie wracaj późno - uśmiechnął się delikatnie i wrócił do kuchni. Wyszłam z domu i powoli zaczęłam kierować się w stronę domu Horanów. Po około dwudziestu minutach dotarłam na miejsce, stanęłam na werandzie i zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi uchyliły się i zobaczyłam mamę Nialla zaszklonymi i zapuchniętymi od płaczu oczami oraz czarnymi strugami tuszu na policzkach.
- Jade, co ty tu robisz, kochanie? - Zapytała ocierając dłońmi policzki.
- Przyszłam po mój telefon, oddać May buty i zobaczyć jak się pani trzyma - odpowiedziałam podnosząc do góry buty, które trzymałam za sznurówki.
- Wejdź napijesz się herbaty? - Spytała odsuwając się delikatnie od drzwi.
- Chętnie - uśmiechnęłam się przechodząc obok niej. Odstawiłam Vansy na szafkę z butami i ruszyłam za kobietą do kuchni. Usiadłam przy stole, na tym samym krześle co zawsze i patrzyłam jak czarnowłosa nalewa wody do czajnika i stawia na kuchence. Kobieta odwróciła się do przodem i oparła dłońmi o blat znajdujący się za jej plecami:
- Jak się czujesz, kochanie? - Zapytała uśmiechając się delikatnie.
- Dobrze, dziękuję. A pani? - Odwzajemniłam jej gest.
- Ja także, dziękuję - Odparła i odwróciła się, kiedy czajnik zaczął wydawać charakterystyczny pisk.
- Dlaczego nie przyszła pani do szpitala? - Zapytałam patrząc jak kobieta zalewa herbatę wrzątkiem.
- Przyszłam - odparła stawiając przede mną kubek i usiadła na krześle - rozmawiałam z lekarzem, ale nie chciałam patrzeć na niego w tym stanie. Zrozum mnie, wystarczy, że musiałam patrzeć na śmierć jego ojca - wyjaśniła.
- Rozumiem - powiedziałam łapiąc ją za dłoń i delikatnie się uśmiechnęłam delikatnie.
- Poczekaj, pokażę ci coś - uśmiechnęła się wstając od stołu. Po chwili wróciła niosąc zdjęcie, które z uśmiechem włożyła mi do ręki. Spojrzałam na fotografię i zobaczyłam na nim chłopca w dresach i białej koszulce oraz dziewczynkę w błękitnej sukience i granatowej bluzie bawiących się w piaskownicy. Kiedy lepiej przyjrzałam się temu zdjęciu rozpoznałam dziewczynkę:
- To ja - powiedziałam wskazując na małą brunetkę - a ten chłopiec to... to Niall? - Zapytałam.
- Tak, to wasze pierwsze wspólne zdjęcie. Powiedziałaś wtedy, że jest ci zimno, ale twoja mama nie miała dla ciebie żadnej bluzy, więc Niall postanowił dać ci swoją - wyjaśniła z uśmiechem.
- Dżentelmen od małego - zaśmiałam się - mogę zabrać to zdjęcie? -Zapytałam.
- Oczywiście, jest twoje - odparła.
- Dziękuję, skoczę na górę po telefon i wrócę do domu - powiedziałam wstając od stołu.
- Dobrze, kochanie - odparła zbierając kubki ze stołu. Wbiegłam po schodach na piętro i skierowałam się do sypialni blondyna. Uchyliłam drzwi i ujrzałam pokój, który wyglądał dokładnie tak samo jak rano: czarna pościel na wielkim łóżku, buty porozrzucane po podłodze i ulubiona, szara bluza Horana wisząca na krześle. Podeszłam do biurka, chwyciłam bluzę w dłoń i zarzuciłam ją na plecy. Usiadłam na łóżku, wzięłam do ręki karteczkę od Nialla i dopiero wtedy zauważyłam, że z tyłu także jest coś napisane:
"Zajrzyj do szuflady"
Położyłam kartkę, razem ze zdjęciem, na szafce i wysunęłam z niej szufladę, w której znalazłam położone do góry nogami zdjęcie. Wzięłam je do ręki i przeczytałam napis który znajdował się z tyłu:
"Po prostu chciałem zobaczyć jak się wściekasz. Nawet nie wiesz jaka jesteś wtedy urocza"
Uśmiechnęłam się do siebie, bo przypomniałam sobie weekend, który spędziliśmy razem nad morzem. Odwróciłam kartkę na drugą stronę i zobaczyłam zdjęcie moje i Nialla, które zrobiłam, kiedy siedzieliśmy na plaży przy ognisku. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu, odłożyłam zdjęcie na szafkę, podniosłam urządzenie i nacisnęłam zieloną słuchawkę:
- Halo? - Powiedziałam przykładając komórkę do ucha, a mój głos delikatnie się załamał.
- Jade, co się stało? - zapytał z troską Austin.
- Jest z tobą Louis? - Spytałam siadając po turecku na łóżku.
- Jest - odparł zdziwiony.
- To weź na głośnik - powiedziałam.
- Cześć, słońce - usłyszałam wesoły, jak zawsze, głos Louisa.
- Niall jest w szpitalu - odparłam i wybuchnęłam płaczem.
- Nie płacz. Jade, nie płacz - powiedział spokojnie, ale spokojnie Lou - uspokój się i powiedz nam co się stało - dodał.
- Pokłóciliśmy się, wybiegłam z domu, on poszedł za mną i potrącił go samochód - wyjaśniłam kładąc się na łóżku.
- Ale nic mu nie jest? - Zapytał Austin.
- Jest w śpiączce farmakologicznej - odparłam.
- Dobra, siostra, my nie możemy dłużej gadać. Widzimy się jutro, kochamy cie - powiedział mój brat.
- Ja was też - odparłam, odłożyłam telefon na szafkę i wtuliłam twarz w poduszkę, która pachniała Niallem, czyli perfumami Dolce Gabbana i papierosami. Wślizgnęłam się pod kołdrę, zamknęłam oczy i nim się obejrzałam, zasnęłam.
Otworzyłam oczy podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam przez okno. Marzyłam tylko o tym, żeby na balkonie zobaczyć blondyna palącego papierosa. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki, gdzie umyłam zęby i zmyłam resztki makijażu. Wróciłam do pokoju zebrałam moje rzeczy z szafki nocnej i ruszyłam na dół. Do końca miałam nadzieję, że po wejściu do kuchni zobaczę Nialla smażącego jajecznicę, ale spotkałam tam tylko jego mamę:
- Dzień dobry - powiedziałam wchodząc do pomieszczenia.
- Witaj, kochanie. Wyspałaś się? - Uśmiechnęła się do mnie.
- Tak, dziękuję. I przepraszam, że zostałam na noc, ale jakoś tak... zasnęłam - powiedziałam.
- Nic się nie stało, to także twój dom - odparła.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się - a czy mogła bym pożyczyć tę bluzę? - Zapytałam wskazując na ubranie, które miałam na sobie.
- Oczywiście, raczej nikomu się teraz nie przyda - odpowiedziała uśmiechając się smutno.
- Dziękuję, to ja już wrócę do domu. Do widzenia - powiedziałam.
- Do zobaczenie - usłyszałam głos czarnowłosej i wyszłam z domu.
___________________________________________________
Hej,
tak przy okazji pozdrawiam wszystkich trzecioklasistów, którzy (tak jak ja) jutro piszą egzaminy gimnazjalne. Wiem, że trochę późno, ale na Wattpad rozdział był w niedzielę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz